Witamy was w kolejnym rozdziale!
Na lepsze samopoczucie (hehe... HE!) najpierw LINK do muzycznego nastrajacza - doskonały przykład kunsztu kultury popularnej.
Nie przedłużając, bo pewnie jesteście niesamowicie podnieceni myślą o nowym rozdziale...
ZAPRASZAMY! (i przepraszamy)
- Ja... Ja cię zabiję! - krzyknęła Judith, kiedy
znalazły się w dormitorium, żeby jak najszybciej coś na siebie włożyć i pobiec
na transmutację. - Wszyscy widzieli moje gacie, nasłałaś na mnie chmarę ptaków,
a teraz... Teraz jestem głodna, a już nie zdążę na śniadanie! - zawołała
płaczliwym tonem przy akompaniamencie głośnego burczenia w brzuchu. - Jak ten
cały absurd ma sprawić, że ktoś się nami zainteresuje?!
- Faceci lubią takie rzeczy, uwierz mi -
powiedziała z przekonaniem Sophie.
- Proszę cię, jedyny facet, z jakim masz kontakt,
to twój ojciec, który wysyła ci codziennie liściki! No i ostatnio Snape i
Flich, bo to chyba z powodu miłości do nich ciągle narażasz się na szlabany!
- Wcale nie - odparła obrażona Sophie, ale w tym
samym momencie zaczęła patrzeć w okno i odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła, że
sowa trzyma dla niej list zapakowany w różową kopertę.
Kiedy Sophie i Judith weszły do klasy transmutacji,
dwadzieścia par oczu popatrzyło wprost na nie. Wszyscy zaczęli coś szeptać.
Sophie, jak gdyby zupełnie odmieniona, szła wyprostowana i usiadła z dumą na
swoim miejscu. Natomiast Judith czuła się, jakby ktoś ogłosił jej, że musi
spędzić wakacje w towarzystwie Severusa Snape'a - nie dosyć, że ściągała na
siebie uwagę ludzi, a od zawsze nie znosiła ludzi, to w dodatku czuła, że ta
sytuacja obróci się jeszcze przeciwko nim.
- Przepraszamy za spóźnienie, pani profesor -
powiedziała Sophie, a McGonagall tylko kiwnęła głową i wydawała się wyraźnie
nad czymś zastanowić. Rhodes wzywała w myślach Merlina, który miał sprawić,
żeby stara czarownica nie słyszała o tej całej niedorzecznej sytuacji – chociaż
było to niemal niemożliwe, bo uczniowie pewnie mówili o tym na śniadaniu tak
głośno, że wszyscy nauczyciele mogli to usłyszeć. Na szczęście eliksiry były dopiero
za dwa dni, ale i tak zaraz miały znaleźć się w Wielkiej Sali, na obiedzie,
gdzie musiała się zmierzyć ze wszystkimi uczniami – włączając w to Ślizgonów.
Może, pomyślała Judith, powinnam rozpocząć nową dietę, która polegałaby na omijaniu wszystkich posiłków do końca edukacji w Hogwarcie? Zważywszy na to, że jej walnięta przyjaciółka chciała udawać homoseksualny związek, ten koniec mógł być bardzo bliski.
Może, pomyślała Judith, powinnam rozpocząć nową dietę, która polegałaby na omijaniu wszystkich posiłków do końca edukacji w Hogwarcie? Zważywszy na to, że jej walnięta przyjaciółka chciała udawać homoseksualny związek, ten koniec mógł być bardzo bliski.
Transmutacja, pomimo obaw Rhodes, minęła w miarę
spokojnie. McGonagall wydawała się jedynie dziwnie ostrożna w stosunku do nich,
a wokół siebie mogły usłyszeć co jakiś czas swoje imiona szeptane z
podnieceniem, jednak te dźwięki urywały się szybko pod gromowładnym spojrzeniem
nauczycielki transmutacji. Najgorsze - przynajmniej dla Judith - miało stać się
dopiero na obiedzie.
Sophie zmusiła przyjaciółkę siłą i kilkoma groźbami ukierunkowanymi w burego kota do tego, żeby wzięła ją za rękę i dumnie wkroczyła do
Wielkiej Sali. Judith niezgrabnie chwyciła dłoń Meyers i próbowała skulić głowę w
ramionach lub po prostu zniknąć, za co dostała ledwo zauważalnego, lecz
bolesnego kuksańca w żebra.
- Chociaż udawaj, że mnie kochasz – fuknęła na nią
Sophie, uśmiechając się do wszystkich, którzy na nią patrzyli. – Lub
ewentualnie jakby chodziło tylko o seks. Wiesz – wydęła usta, w jej mniemaniu, w
uwodzicielski sposób, który miał mówić „jestem najseksowniejszą osobą w Wielkiej
Brytanii”.
- Albo po prostu – syknęła jadowicie Judith –
zabiję cię, jak będziesz spała.
Na te słowa Meyers wybuchła sztucznym śmiechem i
wtuliła się w przyjaciółkę. – Ty to zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć,
kochanie! – powiedziała trochę zbyt głośno - tak, aby cała sala mogła je usłyszeć.
Teraz już wszyscy patrzyli na dziewczyny, nawet nauczyciele. Judith zaklęła
cicho i jak najszybciej zajęła miejsce przy stole Gryffindoru, rozważając przeniesienie do Szkoły Magii Uagadou w Afryce. Ciekawe czy można mieć
tam dwa lub nawet trzy koty – zastanowiła się Rhodes w myślach.
Od stołu nauczycieli wstał Dumbledore, a z różdżki
wystrzelił kilka iskier, by zwrócić uwagę wszystkich osób zebranych w Wielkiej
Sali.
- Nie, nie, nie - powiedziała Judith i zakryła
sobie twarz rękami, modląc się, żeby Albus mówił coś o powrocie Voldemorta,
zamknięciu szkoły czy podobnych rzeczach - a nie o NICH.
- Hogwart to szkoła ze wspaniałymi, długoletnimi
tradycjami, ale nie tylko; Hogwart to przede wszystkim szkoła, w której każdy -
bez względu na pochodzenie, umiejętności czy rasę, a także orientację seksualną
- słysząc to słowo, Judith zawyła - musi być traktowany w taki sam sposób i
chciałbym, żebyście o tym pamiętali. A teraz siadajmy do posiłku!
Przy stole nauczycieli także panowało poruszenie -
co prawda Severus Snape popijał sok z dyni z najobojętniejszą miną na świecie,
ale jego chyba sam atak śmierciożerców na Hogwart nie byłby w stanie poruszyć;
natomiast McGonagall skrzywiła się, myśląc, że to do jej zadań będzie należało
przeprowadzenie rozmowy z mieszkankami jej Domu - Hagrid nie za bardzo
wiedział, o co tutaj w ogóle chodzi. Flitwick wyglądał na przestraszonego, a
Trelawney mamrotała pod nosem, że wyczytała w gwiazdach już dawno miłość w
Hogwarcie - i to miłość zakazaną, trudną, przekraczającą konwenanse obyczajowe.
Jednak najbardziej poruszona wydawała się nowa profesor, Dolores Umbridge,
którą dziewczyny poznały już pierwszego dnia szkoły i już wtedy wydawało się,
że pod fałszywym uśmiechem skrywa głęboko żywioną nienawiść do uczniów - teraz
ta nienawiść nie była nawet zamaskowana.
- Albusie, podasz mi soczku? - spytała słodkim do
bólu głosem.
- Naturalnie, Dolores.
- Nie uważasz, że twoja szkoła, Albusie, powinna
bardziej trzymać się tradycyjnych form wychowania?
- Och, nie wiem za bardzo, o co ci chodzi...
- Myślę, że wiesz.
- Dopóki to moja szkoła, wychowanie uczniów
pozostaw mi - powiedział oficjalnie Dumbledore i przeprosił grono pedagogiczne,
mamrocząc coś o tym, że ma niespodziewaną ochotę na waniliową herbatę.
- Zobaczymy - powiedziała złowrogo Dolores,
siorbiąc sok dyniowy.
A jeśli o uczniów chodzi, to wszyscy - absolutnie
wszyscy - wpatrywali się w stolik Gryffindoru, przy którym panowała prawie
grobowa cisza, a miejsca obok Judith i Sophie były puste - jak gdyby nikt nie
chciał im przeszkadzać w randce. Rhodes poczuła, że chociaż nie miała nic w
ustach od wczoraj, to wcale nie jest głodna.
- Brawo Sophie, teraz już nie jesteśmy niewidzialne
– warknęła Judith karmiąc kota piersią z kurczaka. – Teraz wszyscy się
zachowują, jakbyśmy były górskimi trollami.
- Nie przesadzaj, wszyscy nas POKOCHAJĄ! –
powiedziała uradowana Sophie, zajadając się z radością swoją sałatką. – Poczekaj,
aż minie ich pierwszy szok. Wiadomo, to duża sprawa. Naprawdę duża! – Dla
zobrazowania swoich słów dziewczyna machała rękami na wszystkie strony. –
Zobacz, jak się na ciebie gapi Malfoy, prawie rozbiera cię wzrokiem.
Judith zerknęła niepewnie w stronę stołu Ślizgonów i po raz
pierwszy stwierdziła, że może pomysł Sophie nie był taki głupi. Draco siedział
pomiędzy Pansy a Blaisem, ale nie zwracał w ogóle ani na ciągłe paplanie
dziewczyny, ani na wredne uwagi chłopaka, tylko z rozmarzoną miną patrzył się
na dwie Gryfonki. Parkinson, która w końcu zauważyła, co tak bardzo przykuło
wzrok Malfoya, wstała wściekła od swojego stołu i w ułamku sekundy stała tuż
koło dziewczyn.
- Myślicie, że jesteście fajne, bo jesteście
lesbijkami? Powiem wam coś – jesteście tak nudne, że nie, nigdy nie będziecie
fajne! – krzyknęła Pansy.
- Przepraszam, ale może przestaniesz na nas pluć
jak mówisz? Trochę to niesmaczne – odpowiedziała spokojnie Judith,
ostentacyjnie wycierając twarz z niewidzialnej śliny.
- Niesmaczne?! Niesmaczne to jest wasze zachowanie!
Obojętnie jakiej orientacji jesteście, obojętnie co zrobicie, na zawsze ty
będziesz – wskazała palcem na Sophie - obleśną szlamą, a ty - tym razem
wymierzyła palec w Judith - jej nienormalną koleżanką, która umrze samotnie z
kotami!
- Już nie samotnie, co nie, kochanie? –
zaszczebiotała Sophie do przyjaciółki, pieszczotliwie szczypiąc ją w policzek.
Pansy zaczęła udawać, że wymiotuje.
- Parkinson, my właśnie jemy... - zaczął mówić Fred
Weasley, który - jak zawsze - pokazał się z bratem dosłownie znikąd.
- A ty nam raczej nie poprawiasz apetytu - dodał
George.
- W zasadzie wystarczy nam, że musimy oddychać tym
samym powietrzem co ty... - powiedział teatralnie Fred.
- No, nie chcemy się jeszcze dzielić naszym jedzeniem.
- A może chciałaś coś powiedzieć naszym drogim
koleżankom? - spytał Fred. - My też chętnie posłuchamy!
Parkinson tylko przewróciła oczami i odeszła.
- Same byśmy sobie poradziły - powiedziała nagle w
przypływie odwagi Sophie, a Judith aż zatkało. Jej przyjaciółka odezwała się.
Do Weasleyów. To było niesamowite.
- Nie wątpimy w to. Ale przyznanie się do swojej
orientacji...
- Wymagało od was wielkiej odwagi, jak na
prawdziwych Gryfonów przystało. Macie naszą pełną aprobatę - powiedział Fred
Weasley.
- Gdyby ktoś miał coś do was...
- Wiecie, gdzie nas szukać. Podpowiem, że wszędzie!
- powiedział Fred i oboje, pogwizdując, odeszli.
- Och, a ja byłam dla was taka niemiła! Myślałam,
że jesteście leniwe, złośliwe i aspołeczne, a okazało się, że po prostu
musiałyście poradzić sobie ze swoją orientacją! Niech was przytulę! - zawołała
Hermiona Granger i, nie reagując na protesty, zaczęła mocno przyciskać do piersi Sophie.
Kiedy zbliżyła się do Judith, ta powiedziała:
- Och, to niezbyt dobry pomysł, Hermiono. Sophie
będzie zazdrosna.
- Rozumiem, rozumiem - odpowiedziała współczująco
Granger.
Podczas tych dwóch dni w życiu Judith i Sophie
zdarzyło się więcej rzeczy niż podczas ostatnich czterech lat edukacji w
Hogwarcie - nagle wszyscy zaczęli na nie zwracać uwagę. Dziewczyny ze starszego
rocznika - Angelina Johnson i Alicja Spinnet - zgłosiły się na wywiad do gazety
Sophie, Lavender i Parvati zaczęły udzielać im jakichś porad urodowych, a
Hermiona zaoferowała pomoc w zadaniach domowych. Natomiast Harry i Ron za każdym
razem głupkowato się uśmiechali na ich widok, podobnie jak Seamus i Dean.
Neville mamrotał tylko, że babcia mówiła, że tak nie można. Uczniowie z innych
Domów na razie nie wchodzili w bezpośrednie interakcje, ale – w ogóle zwracali
uwagę na ich egzystencję! Natomiast nauczyciele pozostali dziwnie zdystansowani.
- Wreszcie istniejemy, Judith! - zaszczebiotała
Sophie, trzymając ją za ramię w drodze na eliksiry.
- Nie da się ukryć - wymamrotała Rhodes, już powoli
przyzwyczajając się, że ludzie mówią jej "cześć".
Jednak kiedy zobaczyły minę Snape'a wiedziały, że
nic w życiu nie przychodzi łatwo. Severus popatrzył na nie i wyszczerzył zęby -
to chyba był uśmiech, chociaż bardziej ów grymas budził skojarzenia z bazyliszkiem czającym się na
ofiarę.
- Myślę, że powinnyście usiąść osobno - ogłosił im
od drzwi.
- A niby dlaczego... Panie profesorze? - spytała
Sophie - jak na gust Judith - zbyt pretensjonalnie.
- Chyba doskonale wiesz dlaczego, panno Meyers.
Moje zajęcia to nie czas na romansy - powiedział, wyszczerzając znowu usta w
dziwnym grymasie.
- Och, rozumiem, pan profesor nas dyskryminuje... - zaczęła
mówić Sophie, a Judith miała ochotę zapaść się pod ziemię. - My nie możemy
razem siedzieć, a tymczasem Draco Malfoy może siedzieć z Pansy Parkinson? -
spytała i uśmiechnęła się słodko.
- W zasadzie... Myślę, że to najcenniejsza uwaga,
jaką wygłosiła pani od początku moich zajęć - powiedział nagle Snape. - W takim
razie zamieńcie się miejscami.
- Ależ panie profesorze! - zaprotestował nagle
Malfoy.
- Bez dyskusji, Draco - odparł obojętnie Severus.
- Mogę usiąść z Pansy, panie profesorze? -
zaszczebiotała Sophie i zaśmiała się. Snape popatrzył na nią i skrzywił się.
Jej głos był jedną z najokropniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek usłyszał w życiu. To już
nawet nie była pogarda - Judith miała wrażenie, że Sophie zaraz zmieni się w
kamień. Snape pokiwał tyko głową i usiadł na biurku, po czym zaczął intensywnie
wpatrywać się w jeden punkt. Po chwili przypomniał sobie, że w tej sali jest
jeszcze Neville, a dawno nie doprowadził go do płaczu.
Malfoy niechętnie wstał i zajął stare miejsce Sophie. Miał minę obrażonego dziecka. Meyers mrugnęła porozumiewawczo do Judith i zajęła miejsce koło Pansy.
Malfoy niechętnie wstał i zajął stare miejsce Sophie. Miał minę obrażonego dziecka. Meyers mrugnęła porozumiewawczo do Judith i zajęła miejsce koło Pansy.
- Tylko daleko ode mnie - powiedziała Pansy,
marszcząc nos.
- Nie martw się, nie gustuję w takich dziewczynach
jak ty - powiedziała obojętnie Sophie, układając składniki na stoliku.
- Czyli w jakich? - spytała Parkinson takim tonem,
jakby próbowała udawać, że nic ją to nie obchodzi.
- Brzydkich, Parkinson, brzydkich! – zalamentowała
Sophie.
- Och, ty jędzo! Myślisz, że jesteś taka fajna? Nie
dosyć, że jesteś z mugolskiej rodziny, to jeszcze lesba. Powinny zrobić
specjalny protokół wyrzucania ze szkoły na takie jak ty! - Skrzywiła się z
niesmakiem Pansy.
- Czyżbyś miała coś do osób o innej orientacji,
Pansy? - Blaise Zabini obrócił się i popatrzył wyczekująco na Parkinson.
- Jasne, że tak. Przecież to sprzeczne z naturą,
obrzydliwe i obraża nas - jako czarodziei – oznajmiła dumnie Pansy, krzyżując ręce na piersi. Zabini spojrzał na dziewczynę spod zmarszczonych brwi.
- Wiesz, myślę, że powinniśmy urwać nasz kontakt.
Kategorycznie – oznajmił tonem głosu pełnym obrzydzenia.
- Co? Dlaczego?! Przecież mam rację! – wykrzyknęła
Pansy.
- Panno Parkinson, proszę nie podnosić głosu na
moich zajęciach. Minus jeden punkt dla Slytherinu – mruknął Snape, po czym
spojrzał wymownie na Sophie. – Tylko jeden, bo jest pani już w trakcie
odbywania jednej z kar.
- Czemu Ślizgonom zabiera się zawsze jeden punkt, a
nam pięćdziesiąt – mruknęła sama do siebie Judith, patrząc, jak Pansy wściekle
miesza substancję w kociołku.
- Ja, osobiście – odezwał się Malfoy, przeciągając
samogłoski. Rhodes spojrzała na niego zaskoczona, chyba pierwszy raz słyszała
jego głos, który nie był przesiąknięty pogardą. – Dałbym wam za ostatnie
wiadomości nawet i sto punktów.
Dziewczyna zaczerwieniła się, jednak starała się
udawać, że nie obchodzą jej słowa obiektu swoich westchnień i skrupulatnie
odmierzała krople krwi salamandry do eliksiru, który właśnie przygotowywali.
- Nigdy nic nie miałeś przeciwko homoseksualistom –
oznajmił dumnie, bawiąc się fiolką ze śluzem gumochłonów. – Szczególnie do
lesbijek. – Mrugnął do niej porozumiewawczo. – Sam przyjaźnię się z gejem.
Na te słowa Judith przerwała mieszanie eliksiru i
spojrzała zaskoczona na Draco.
- To Goyle jest gejem?! – zapytała się zdziwiona,
może trochę zbyt głośno. Wszyscy w klasie spojrzeli najpierw na dziewczynę, a
następnie na zszokowanego chłopaka.
- Minus pięć punktów dla Gryffindoru – mruknął
obojętnie Snape, nie spuszczając wzroku z Neville’a, który wyglądał, jakby
dostał drgawek przedśmiertnych.
- Co? Nie! – Malfoy się zaśmiał. – Chodziło mi o
Zabiniego. Słabo działa ten wasz gej detektor.
Judith zastanowiła się chwilę. Właściwie to, co mówił blondyn, miało
sens. Blaise zawsze odrzucał zaloty innych dziewczyn, nosił trochę zbyt wąskie
spodnie, idealnie dobraną szatę - jak od najlepszego projektanta strojów
czarodziejski i ten sposób, w jaki poruszał biodrami i rękoma… Że wcześniej tego
nie zauważyły!
- Myślisz, że Sophie miałaby coś przeciwko
trójkątowi? – zapytał się głupkowato Malfoy.
- Hej, cały wieczór cię szukałam! Co tutaj robisz?
– Sophie wisiała głową w dół z łóżka Judith i uważnie się przyglądała
przyjaciółce, która leżała plackiem na podłodze z kotem przyciśniętym do
piersi.
- To wszystko jest złe… - mamrotała.
- Co jest złe? – zdziwiła się blondynka. – Jest
super! Fred i George zapraszają nas na nocny wypad do Hogsmeade.
- Nie idę – odpowiedziała cicho Rhodes, wtulając
twarz w futerko kota.
- Czemu?
- Bo to wszystko był głupi pomysł. Malfoy nie leci
na mnie…
- Ależ leci! – przerwała jej Sophie.
- Nie, nie leci. Leci na to, że jestem lesbijką.
Chce tylko trójkąta z nami – warknęła Judith.
- Trójkąt? Z panem arystokratą – zamyśliła się
chwilę. - Dobra to dziwne, że chce tknąć tak wielką szlamę, jaką ja jestem – Zaśmiała
się, ale widząc ponurą minę przyjaciółki zmieniła ton. – Weź przestań, na pewno
żartował. Mamy piętnaście lat, jego największy kontakt z kobietą, oprócz
mamusi, był z Pansy, a jej nie można nazwać kobietą, tylko mopsem, co już podlega
pod zoofilię!
- Dzięki, Sophie, ale jakoś mnie to nie pociesza –
odpowiedziała Rhodes i zanurkowała w swoim łóżku, po czym nakryła się kołdrą.
- Jejku, daj spokój, choooodź, będzie fajnie! -
zawołała Sophie.
- NIE IDĘ - powtórzyła stanowczo Judith, jeszcze
bardziej przykrywając się kołdrą.
- Jak chcesz - mruknęła i wyszła z pokoju -
postanowiła podążyć wprost pod siedzibę Slytherinu.
Sophie zaczaiła się zza rogiem, tuż przed Kamienną
Ścianą, która prowadziła do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Wypatrywała w tłumie
przylizanej blond czupryny, ale po piętnastu minutach nie doczekała się.
Stwierdziła, że to spotkanie z Weasleyami
stanowi dla niej dzisiaj priorytet, ale wtedy przed oczami mignęła jej ciemna
skóra Zabiniego.
- Zabini! - zawołała, a chłopak stanął i obrócił
się. Uniósł lekko brwi do góry.
- Czego chcesz? - spytał niezbyt przyjemnie.
- Widziałeś może Malfoya?
- Na Merlina, co ci przyszło do głowy, skoro
myślisz, że on będzie chciał z tobą rozmawiać?
- Ty to robisz – wytknęła mu Sophie.
- Powiedzmy, że jestem bardziej neutralny.
- W każdym razie, jak go spotkasz, mógłbyś mu
powtórzyć, że jesteśmy chętne?
- Chętne na co?
- On będzie wiedział. Pa, złotko! - Odeszła,
machając mu.
Sophie próbowała doprowadzić się do jak
największego porządku - studiując uważnie gazetę pod tytułem
"Czarownica", usiłowała zrobić się na BÓSTWO!
- Gdzie sie tak szykujesz? - zaszczebiotała
Lavender, która właśnie weszła do łazienki.
- Ach, do miasta z Weasleyami.
- Bez Judith? - spytała wścibsko Brown.
- Pokłóciłyśmy się. Bywa. - Wzruszyła ramionami
Sophie i wybiegła z łazienki; Lavender Brown jako największa plotkara w
Gryffindorze już miała zamiar powtórzyć wszystkim nowo usłyszaną nowinę.
Weasleyowie czekali już przed Pokojem Wspólnym.
- A gdzie twoja połówka? - spytał się Fred.
- Och, pokłóciłyśmy się. Ale postanowiłam z wami
wyjść, potrzebuję się zabawić - zaczęła paplać Sophie, nakręcając na palce
kosmyk włosów.
- Tak się wystroiłaś, że widzę, że nie masz zamiaru
dzisiaj próżnować. - Uśmiechnął się George.
- Powiedziałbym nawet, że wyglądasz naprawdę
ładnie... - zaczął Fred.
- Gdybyś nie była lesbijką. To nie przystoi - dodał
George.
- Ale może uda nam się poderwać dzisiaj kilka
dziewczyn! - podsumował Fred, a Sophie, podążając za nimi, pomyślała, że to
chyba nie był najlepszy pomysł.
- Ta dziwna blondyna z Gryffindoru coś od ciebie
chciała - mruknął obojętnie Zabini, siadając obok Dracona w Pokoju Wspólnym
Slytherinu.
- Co ta lesba mogła ode mnie chcieć? - spytał
Draco, nie odrywając się od swojego wypracowania na eliksiry.
- Chyba wolałem, kiedy używałeś słowa szlama. -
Skrzywił się Zabini.
- Przestań już być taki purytański, Blaise. O tobie
bym tak nie powiedział. Ale nie mówiła, czego chce?
- Kazała ci przekazać, że są chętne. Nie wiem na co
i za bardzo mnie to interesuje – mruknął Blaise.
Draco Malfoy przez chwilę miał minę, jakby
intensywnie myślał.
- Ach, już wiem! Trójkąt!
- Co?! - wrzasnął Zabini. – Trójkąt ze SZLAMĄ?
- Och, przestań, nawet mój ojciec sypiał ze
szlamami. - Przewrócił oczami Draco. - Seks nic nie oznacza. Chyba ty powinieneś o tym wiedzieć najlepiej.
- A co na to Pansy? - spytał prowokująco Blaise.
- Działa mi ostatnio na nerwy - odparł wymijająco
Malfoy, przypominając sobie o tym, że Parkinson nadal nie chce się z nim przespać.
- Mamusia cię kocha, Puszku – mówiła Judith do
burego kota, który chrapał jej na kolanach. – Najbardziej na świecie. Szkoda,
że nie możesz mieć braciszka lub siostrzyczki!
Dziewczyna siedziała w Pokoju Wspólnym w fotelu,
który znajdował się najbliżej kominka. Dziwne było to, że udało jej się go
zająć bez problemu, mimo tego że wcześniej wręcz trzeba było się zapisywać na
listę rezerwacji, jednak uznała, że to może jeden z tych cudownych przywilejów
„wyjścia z szafy”. Co prawda od kilku godzin wszyscy schodzili jej z drogi,
patrzyli współczująco, a jedna dziewczyna z szóstego roku podrzuciła jej
czekoladową żabę, jednak zamiast karty z czarodziejami znajdowała się w niej
karteczka z wiadomością: „Mam klucze do łazienki prefektów, jeśli chcesz się
rozluźnić i zapomnieć… Zapraszam”. Rhodes zjadła czekoladową żabę, a na karteczce
narysowała dość nieudolną karykaturę Harry’ego.
- Ooooch, Judith! – Koło niej pojawiła się Lavender.
– TAK BARDZO MI PRZYKRO! – wykrzyczała jej do ucha i zawisła na oparciu
fotela.
- Yyy, jasne, spoko, ale o co się rozchodzi? –
mruknęła brunetka, starając się utrzymać nerwy na wodzy.
- Oj, to Sophie ci jeszcze nie powiedziała? Tak mi
przykro, ale zerwała z tobą! – pisnęła podniecona Brown, węsząc prawdziwą
aferę.
- Jakoś to dziwne, że ledwie się ujawniły, a już
planują trójkąt z tobą – mruknął Zabini, przyglądając się Draconowi, który robił
uwodzicielskie pozy przed lustrem.
- Spójrz na mnie, jestem doskonały, nawet zagorzałą
lesbijkę zrobiłbym powrotem hetero – oznajmił dumnie chłopak, pełny pychy, na
co Blaise przewrócił tylko oczami. – Gdybym chciał to nawet ciebie bym miał.
- Marzenia! Wolę brunetów – stwierdził głośno Zabini, po czym
dodał nieco ciszej – rudzi też ujdą! – I zanim Draco zdążył się oburzyć, wyszedł z
dormitorium.
- Sophie, ta jest niezła, nie? – Fred szturchnął
dziewczynę i wskazał jakąś rudą dziewczynę w bardzo krótkiej sukience.
- Jakbyś uprawiał seks ze swoją siostrą – mruknęła
już dobrze zdenerwowana Meyers.
- Fuj! - Wzdrygnął się na samą myśl George.
- A co myślisz o innych dziewczynach w Hogwarcie?
Wiemy, że jesteś zajęta, no ale wiesz... - zaczął mówić Fred i nakreślił rękami
dwuznaczny gest w powietrzu.
- Hmmm... - Sophie zamyśliła się przez chwilę. -
Kate wygląda całkiem pociągająco - powiedziała wreszcie, wymieniając pierwsze
imię, które przyszło jej do głowy.
- Katie? - spytał bez przekonania George.
- Za chuda i za blada - ocenił krytycznie Fred.
- Tak, nam podoba się Angelina...
- Doszedłem z nią nawet do siódmej bazy po balu -
pochwalił się Fred, opierając nonszalancko łokieć na stole.
- Siódma baza? - spytała ostrożnie Sophie.
- Macanki. Angelina jest trudna do zdobycia -
stwierdził leniwie Weasley.
- Parvati też jest niezła. Ale strasznie głupia -
powiedział George.
- Zresztą, najładniejsze dziewczyny i tak są w
Ravenclavie - powiedział Fred.
- Racja - rozmarzył się George. - Mandy, Cho...
- Lisa, Padma...
- Za to Ślizgonki są okropne!
- Tak, większość oskarżamy o pokrewieństwo z
trollami.
- Tak, ja muszę siedzieć z Pansy - skomentowała
Sophie, po czym dodała szybko, ale bez zbytniego przekonania w głosie - mnie
się najbardziej podoba Judith.
- Daj spokój, monogamia jest nudna - powiedział
Fred.
- Jesteśmy piękni i młodzi - potwierdził George i
oboje prawie nie skręcili kark, oglądając się za blondynką odzianą w bardzo
krótką szatę.
- Wydaje mi się, że ona ma naprawdę dobre serce i
piękną duszę - powiedział z przesadnym patosem Fred, przygładzając rudą
czuprynę.
Poirytowana Judith wyszła z Domu Gryffindoru i
zaczęła kierować się w stronę kuchni. Ludzie po rozstaniach zawsze jedli lody.
Dużo lodów. Co prawda, zarówno związek, jak i kłótnia były fikcyjne, ale to nie
oznaczało, że nie można zjeść lodów, prawda?
- Oskalpuję ją, jak wróci - wymamrotała pod nosem
do siebie, ale po chwili stwierdziła, że ma większy problem - usłyszała kroki.
Szybko wskoczyła za pomnik Anny Boleyn - i przykucnęła. Zdecydowanie miała dosyć
szlabanów.
- Jeśli Ministerstwo przejmie kontrolę nad
Hogwartem, to będziemy mieć poważny problem, Albusie. - Usłyszała lodowaty głos
Snape'a, który rozchodził się echem po korytarzu.
- Dolores przejmie wreszcie władzę nad Hogwartem, Knot do tego dąży. Kiedy mnie tutaj nie będzie, to liczę, że to ty, Severusie, będziesz kontrolował sytuację - powiedział Dumbledore.
- Zapewne. Ci twoi Gryfoni są tacy głupi, że sami wchodzą prosto w paszczę lwa - odparł jadowicie Severus. - Potter na każdych zajęciach dostaje szlaban od Umbridge, a te dwie dziewczyny z Gryffindoru... Doprawdy nie wiem, co im wpadło do tych durnych łbów - warknął.
- Och, Severusie, to bardzo odważnie ujawniać swoją orientację seksualną... - Głos Dumbledore'a stawał się coraz mniej słyszalny.
- Dolores przejmie wreszcie władzę nad Hogwartem, Knot do tego dąży. Kiedy mnie tutaj nie będzie, to liczę, że to ty, Severusie, będziesz kontrolował sytuację - powiedział Dumbledore.
- Zapewne. Ci twoi Gryfoni są tacy głupi, że sami wchodzą prosto w paszczę lwa - odparł jadowicie Severus. - Potter na każdych zajęciach dostaje szlaban od Umbridge, a te dwie dziewczyny z Gryffindoru... Doprawdy nie wiem, co im wpadło do tych durnych łbów - warknął.
- Och, Severusie, to bardzo odważnie ujawniać swoją orientację seksualną... - Głos Dumbledore'a stawał się coraz mniej słyszalny.
- Och, tak, zapomniałem. Szkoda że ty jeszcze tego
nie zrobiłeś. - Judith słysząc ton głosu Severusa oczami wyobraźni widziała,
jak wykrzywia usta w podłym grymasie i marszczy brwi, jakby tłumił w sobie stałą
chęć mordu. Ale ten nieprzyjemny obrazek uleciał dosyć szybko, bo... Na
Merlina, Dumbledore był gejem!
- Miło nam było! Na razie! - Zasalutował George.
- Tak, zdecydowanie musimy to powtórzyć! - zawołał
Fred i oboje udali się w kierunku swojego dormitorium, ale nagle zatrzymali się
w połowie schodów.
- Jeśli ona jest lesbijką, to ja jestem zaginionym
dzieckiem wujaszka Snape'a - skomentował George, kiedy zniknęła im z oczu.
- Co ty nie powiesz, bracie! Sam czarodziej Holmes
nie mógłby się z tobą równać w spostrzegawczości. - Uśmiechnął się złośliwie
Fred. - Wiedziałem to od samego początku - dodał po chwili.
- Prawie nie zdjęła majtek przez głowę, kiedy
siedziała obok ciebie - skomentował kpiąco George.
- Cóż poradzisz, najprzystojniejszy Weasley nie
może odpędzić się od kobiet... - westchnął z przesadną egzaltacją Fred.
- To co zrobimy? Zdemaskujemy je?
- Rozczarowujesz mnie, George. Jaka byłaby w tym
wszystkim zabawa? Gdzie sens naszego życia? – zapytał z udawaną nostalgią. - Po
prostu trochę się zabawimy jej kosztem... Tej drugiej się trochę boję. Wygląda
jak Śmierciotula - wyszeptał ostatnie zdanie konspiracyjnie i oparł się o
barierkę. - Pokażemy pannie Meyers, że nie można wycinać numerów najlepszym
dowcipnisiom w Hogwarcie. Nigdy! Nigdy! - zawołał i wybuchnął iście
szarlatańskim śmiechem.
- Czasami się ciebie boję - powiedział z udawaną
powagą George. - Nie myślałeś o tym, żeby przenieść się do Slytherinu, Forge?
- Ranisz moje uczucia, Gred! - zawołał z emfazą
Fred.
- To był najgorszy wieczór w moim życiu! – Sophie
padła na swoje łóżko, czekając na reakcje kogokolwiek z dormitorium.
- Mogłabym ci nawet współczuć, gdyby nie to, że nic
mnie to nie obchodzi – stwierdziła Judith, jedząc na łóżku lody.
- Jesz po 18? Wiesz kim są pingwiny?! – Meyers
zrobiła dramatyczną pauzę. – Jaskółkami, które żarły po 18! Jeszcze lody, wiesz
ile w tym jest tłuszczów?
- Nic mnie to nie obchodzi. Ciebie też nie powinno,
skoro zerwałaś ze mną – odpowiedziała nonszalancko.
- Co? Ja zerwałam?!
- Cały Gryffindor o tym huczy, dzięki naszej
uroczej współlokatorce Lavender Mam Język Dłuższy Niż Ogon Rogogona
Węgierskiego – oznajmiła jej brunetka. – Także nasz najdłuższy związek, całe
trzy dni, właśnie się zakończył. W życiu nie czułam takiej ulgi.
- Ha ha ha, ale czekaj… Nie. Nie możemy teraz tego
zakończyć! – nerwowo powiedziała Sophie.
- Niby czemu nie? – Judith z rezygnacją spojrzała
na przyjaciółkę i oddała resztę lodów kotu.
- No bo ja… Jaa… - zająkała się Meyers – zgodziłam
się na trójkąt z Malfoyem!
W kolejnym rozdziale:
CZY DOJDZIE DO TRÓJKĄTA?
CZY JUDITH ZABIJE SOPHIE WE ŚNIE?
JAKIE PLANY MAJĄ WEASLEYOWIE?
CZY PANSY KIEDYKOLWIEK PRZESTANIE WYGLĄDAĆ JAK MOPS?
DLACZEGO SNAPE JEST SFRUSTROWANY?
Na te i na wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi już za tydzień!
Dziś tak krótko napiszę - super rozdział, akcja się rozkręca i oby tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak Wam wyjdzie ten trójkąt i jakie plany mają bliźniaki. Ja chcę już następną niedzielę!
Pozdrawiam i dziękuję za zakładki ;)
~Juvia L.
Tak, tak, tak! Tysiąc razy tak :D czytałam rozdziały na lekcji i cały czas zaczynałam się smiać, więc wzrok koleżanki z ławki był bezcenny no ale... cóż, życie :D Opowiadanie cudowne, strasznie ciekawa fabuła ( w końcu coś innego), Zabini jako gej ( to może być ciekawe), no i w końcu ktoś poruszył temat orientacji Dropsa :D Będę tu wracać napewno, bo jest pięknie, cudownie i strasznie kocham to już <3 dużo dużo veny i czekam z niecierpliwością :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.the-evil-daughter.blogspot.com
MINUS 10 ZA CZYTANIE FIKÓW NA LEKCJACH! Co by Snape na to powiedział, oburzające!
UsuńDzięki za podesłanie linku. Z początku byłam dość niepewna do tego, żeby przeczytać waszego bloga,ale się zdecydowałam. Mam teraz cholernego doła (facet). Choć na chwile poprawiłyście mi samo poczucie,ale nie na długo. Będę do Was zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja zwykle siedzę tylko w tematyce Sevmione, ale Wam się udało mnie porwać, że chętnie dotrwam do końca tej historii
Och, do końca jeszcze daleko, niemniej wdzięczne jesteśmy niezmierne!
UsuńCo do faceta - naprawdę nie warto - been there, done that.
A jeśli Twój blog jest o Svemione, to na pewno wpadnę w okolicach weekendu (tak bardzo mój temat!).
Pozdrawiam - Rich B.!
Niby nie warto, ale to co sie przezylo to sie przezylo. To co sie czuje to sie czuje.
UsuńOoki co rozdzialy beda dosc nie regularnie dodawane bo studia praca ciezko to pogodzic. Ale jedna osoba mniej w grafiku do obskoczenia ;-P .
To zdecydowanie jest dziwne xD Ale... podoba mi się! Zazwyczaj taki poziom irracjonalności mnie nie pociąga więc w tym opowiadaniu na pewno coś musi być! Wrzucę Was u siebie do linków i będę z niecierpliwością wyczekiwała kolejnego rozdziału! Chcę WIĘCEEEJ! ;)
OdpowiedzUsuńNiedobry Harry, Irytująca Hermiona, Cudowni Bliźniacy i oczywiście Dziwne ale Wspaniałe Bohaterki Pierwszoplanowe :D Do tego Malfoy, Snape, w ogóle - interesująco,choć niekonwencjonalnie rozpoczęte!
Pozdrawiam serdecznie!
WENYYY! ;)
http://hp-i-cena-prawdy.blogspot.com/
Hmm... rozdział był interesujący i intrygujący, choć chyba bardziej podobała mi się pierwsza odsłona. Mimo to nadal będę śledził to (nietypowe) opowiadanie, bo ma ono potencjał i jestem pewny, że będzie się jeszcze działo. :))
OdpowiedzUsuńCzytałem już jakieś ff, gdzie Blaise był gejem, ale jestem ciekawy, jak rozwiniecie ten wątek u siebie. Macie spore pole do popisu. xd Plus za nawiązanie do orientacji Dumbledore'a. Niby każdy szanujący się miłośnik HP powinien o tym wiedzieć, choć przeczuwam, że i tak znalazłyby się osoby, które nie miały o tym pojęcia. Dlatego fajnie, że coś takiego się tutaj pojawiło. :))
Zgadzam się z Sakki. Chociaż głównymi postaciami są Sophie i Judith, to trochę brakuje mi Harry'ego. Mimo że opowiadanie jest zabawne i ciekawe, to absencja Harry'ego trochę mnie zniechęca. Oczywiście nie chcę i nie wymagam od Was, żeby pojawiał się w każdym rozdziale, ale fajnie by było, gdyby jednak występował odrobinę częściej. :))
Na dzisiaj to chyba tyle.
Pozdrawiam! :D
Tak, mnie się osobiście ten rozdział też mniej podoba, za to następny - według mnie - jest lepszy od dwóch poprzednich. Nie chce się tanio usprawiedliwiać, ale pisałyśmy - i piszemy nadal - tekst ciągiem, podział na rozdziały jest dosyć sztuczny, więc czasami zdarzy się jakaś nudna część. Jednak wydaje mi się, że dalej jest bardziej absurdalnie i zdecydowanie ciekawiej.
UsuńCo do Harry'ego - cóż, mam przykrą tendencję (czy to fiki na poważnie, czy nie) do pisania o postaciach, które lubię. Moimi faworytami są Snape'a i Weasleyowie, za Harrym nie przepadam - i to pewnie widać. Jednak Potter w następnych częściach pojawia się częściej - z tym, że zawsze na drugim albo na trzecim planie. Może rzeczywiście przekształcimy trochę fabułę, bo wydaje mi się, że jest go mało. Co do Blaise'a - nie zdradzając zbyt wiele - to chociaż na razie się na to nie zapowiada, to jednak jest jednym z głównych bohaterów w naszym fiku i kierunek, w jakim ewoluuje jego postać, będzie dosyć osobliwy, ale przypuszczamy, że skradnie serca czytelników!
Dziękuję za komentarz,
Rich B.
Możecie powiedzieć o co do cholery Wam chodzi?
OdpowiedzUsuń[Napisałabym w innej zakładce, ale Wy też nie raczyłyście]
J.
Heh, szkoda na Was czasu, chciałam usunąć ten komentarz (postanowiłam nie zniżać się do Waszego poziomu) ale nie mogę, bo komentarz był z anonima. W takim razie cofam pytanie - nie walczy się z...Ach!
UsuńPa!
A nie wiem, trochę zimno dzisiaj, nie?
UsuńPozdrawiam,
Rich B.
W moim domu najniższym poziomem jest piwnica. Nie da się zejść niżej : (.
UsuńHogwart Shore...
UsuńI dobrze, że nie możecie zejść niżej... Już teraz mam ochotę rzygać, gdy przeczytałam pytania końcowe i zaczęłam się zastanawiać, jak koszmarny będzie "trójkącik" w Waszym wydaniu.
Boję się, co by było, gdybyście mogły jeszcze niżej zejść... Naprawdę obawiałabym się o swoje zdrowie.
Pozdrawiam
Anastasia Curs
RZYGAJ, może chcesz miskę? Chociaż operując takim słownictwem, możesz w sumie "rzygać", gdzie chcesz - co to za różnica?
UsuńJeśli chcecie się tak nadymać, to proponuję znaleźć betę. Na wszystkich blogach. Szczególnych poprawek wymaga "Prolog" na Stowarzyszeniu - no cóż, ale "betowała" go Jazzy, co wiele wyjaśnia...
Będzie koszmarny. Matko Boska, jaki to będzie koszmar! Ale powiem Ci coś. PRZYNAJMNIEJ BĘDĄ TAM POWSTAWIANE... Tylko cicho, nikomu nie mów...
PRZECINKI!
Pozdrawiam,
Rich B.
PS: Będę sobie wpadała, gdzie będę chciała. Kiedy ostatni raz byłam w Internecie... Czekaj, dalej jestem - to nie miał właściciela.
Haha, jakbyście były ślepe - "tekst czeka na ponowną korektę" - będę go dopiero betować ;)
UsuńAhh, nie dogryzłyście mi.. :)
Korektę? Napisanie od nowa i przekształcenie tekstu tak, żeby brzmiał w ogóle zrozumiale - to jest KOREKTA?
UsuńZmarnowałam minutę swojego życia na zrozumienie tego zdania: "Coś pchało ją do przodu, coś co nie pozwalało jej się zatrzymać, ale uparcie biec naprzód" - i cóż, poniosłam porażkę.
Wypisanie wszystkich byków z tego tekstu nie miałoby sensu, bo musiałabym wkleić tutaj cały. Tak, dogryzłam Ci. To wstyd coś takiego publikować i przede wszystkim to kompletny brak szacunku do czytelników. Nie ma "nie chce mi się", "nie muszę się starać, bo piszę na chacie", "poprawię to". Już to opublikowałyście. O poprawność - jeśli chce się w ogóle coś około literackiego tworzyć - trzeba dbać zawsze. Nawet jeśli rozmawiasz z osobami, których poziom intelektualny jest dla Ciebie wątpliwy.
Te wasze usprawiedliwienia, kiepska jakość tekstów i "'walczenie ze spamem", a jednocześnie spamowanie, gdzie się da, tworzą dosyć żałosny obraz. Niemniej - nadal mnie to całkiem bawi!
Rich B.
Hogwart Shore - przykro mi, ale wydaje mi się, iż opisując Wasz tekst i moje odczucia do niego, nie muszę się silić na wyszukany styl mojej wypowiedzi ~~ piszę tak, aby była ona dla NIEKTÓRYCH zrozumiana ;)
UsuńTwoje postscriptum było skierowane do mnie...?
Skoro doszłyśmy do tematu betowania... Również proponowałabym znalezienie bety - choćby do swoich podpisów na końcu komentarzy.
Pozdrawiam
Anastasia Curs
Droga Antastasio, nie jesteś na czacie Interii. Obowiązuję Cię pewna kultura wypowiedzi.Jeśli wypowiadasz się tutaj w taki sposób, to świadczysz sama o sobie - nie o nas.
UsuńNiezła próba - nieudana, ale doceniam. Chętnie posłucham konkretów, bo na razie to rzeczywiście słyszę tylko owe "rzyganie".
Jeśli nawet zdarzył mi się drobny błąd (w końcu nawet Najwyższy nie jest nieomylny), to nie mogę się na pewno równać z Wami. Sama się przyznam, że nie powinnam stawiać przecinka po "pozdrawiam".
Betę mamy z pewnością lepszą niż Wy.
Pozdrawiam
Rich B.
Odwołując się do pierwszej części Twojej wypowiedzi - w takim razie, prowokacja na czacie SKP świadczy jedynie o Waszej chęci do sporu i (może) przeżycia "dreszczyku emocji".
UsuńKontynuując... Konkrety? Preferowałabym bardziej prywatną konwersację ~~ poklask publiki i pisanie "pod popis" nie jest zbyt dobrą metodą na poprawianie się nawzajem.
Nie usprawiedliwiam w żaden sposób tamtego "Prologu", jakikolwiek by on nie był. Śmiało mogę powiedzieć, iż nastała "nowa era" SKP. Zachodzą wielkie zmiany - prawie cały skład został wymieniony i - można powiedzieć - potrzebujemy chwili oddechu.
Niemniej jednak, byłabym bardzo wdzięczna za znalezienie błędów w ostatnich postach i powiadomienie o tym choćby przez wiadomość prywatną lub też, jak wolisz, w komentarzu. Z pewnością one są - jak zauważyłaś, nikt nie jest idealny ;)
Pozdrawiam
Anastasia Curs
Zrobiłam jeden błąd na chatcie i już mnie oceniacie :)
UsuńTo w końcu czepiasz się mojego rzekomego betowania, czy samego tekstu autorki?
Nie dogryzłyście mi, bo nie miałyście czym :') Oj, po co było tyle Waszego wysiłku? :)
Teraz będziecie wszystko krytykować? Haha, ciekawa forma samoobrony - identyczna jak u biednego Dracona :'(
Pa! :*
Wolałabym "czat".
UsuńHmm, a więc muszę być poważna. No, niech Wam będzie!
Mam małe zastrzeżenia co do Waszej poprawności językowej, ale w porównaniu ze straszliwym chłamem w Internecie - nie jest źle. Biorąc pod uwagę Wasz wiek – jak przypuszczam maksymalnie licealny, to żadna obelga – to już w ogóle nie jest źle. Starsze notki załamują, w nowych – trochę brakuje przecinków, trochę kuleje stylistyka. Ale nie dlatego się czepiam. Czepiam się, bo się nadymacie. Rozbawiło mnie to, że za jeden głupi spam Jazzy nazwała nas chamkami, ktoś nam głupio komentował ostatnią notkę, więc chciałyśmy pokazać, na czym chamstwo i spamowanie w istocie polega. „Reklamowałyśmy” swojego bloga i na prawie każdym znajdowałyśmy link do Waszego. To trochę niecodzienne „walczyć ze spamem” i „spam uprawiać”. W ogóle Wasz brak umiejętności dyskusji jest zatrważający – my co najwyżej wytknęłyśmy jakiś błąd z czystej złośliwości, a nie dlatego że nas niesamowicie raził; Wy za to stosujecie nagminnie argumentum ad personam. Sugerowanie komuś, że jest niedorozwinięty albo pisanie, że jego tekst – jak zły by nie był – sprawia, że chce się rzygać? Naprawdę?
Dziękuję, ale w życiu codziennym mam na tyle często do czynienia z poprawianiem cudzych błędów, że jak wchodzę w fandomy, to już mnie to nie bawi. Czytam tylko fiki, które mnie interesują i nawet jeśli błędy są, to piszę to prywatnie/ przymykam oko, chyba że ktoś się bardzo prosi o wyliczanki publiczne. Jeśli jeszcze parę razy zasugerujecie mi, że jestem upośledzona, chamska albo coś w tym guście, to chętnie Wam skomentuję wszystkie blogi.
A nie wysiliłam się, dziękuję. Piję herbatkę, przeglądam pocztę, zdenerwowałam dzisiaj kilka osób. Myślę, że ten wtorek był całkiem udanym dniem.
Pozdrawiam bez przecinka
Rich B.
A i jednak najcięższą obelgą jest chyba porównanie do Dracona. Dawno mnie nikt tak nie obraził. Jednak myślę, że biorąc pod uwagę Wasze wyjątkowo mało celne riposty, to jednak przypominacie go bardziej.
UsuńA więc...
UsuńOsobiście dopilnuję, aby te pojedyncze błędy, o których wspomniałaś, przestały się pojawiać. Oczywiście, z pewnością jakieś będą nadal, ale jeszcze raz odniosę się do jednego z Twoich komentarzy - nawet najwięksi popełniają błędy, każda z nas również je popełnia i popełniać je będzie nadal, bo to cecha ludzka.
Cóż... Oprócz niektórych grup potterowskich, naszego fanpage'a, reklamujemy się także na blogach członków SKP. Konkretniej, na blogach, których autorzy zgodzili się na to.
Ujmę to w ten sposób - każde moje wytknięcie jakiegokolwiek Waszego błędu jest czystą złośliwością, do której się przyznaję. Co więcej - z mojej perspektywy wygląda to troszkę inaczej... Zaczęłyście spamić na stronie Stowarzyszenia i jego chacie. Wyglądało to, krótko rzecz biorąc, na prowokację. Tu punkt dla Was - udało się i dlatego właśnie wymieniamy komentarze zarówno tu, jak i na SKP.
Dobrej nocy życzę i pozdrawiam
Anastasia Curs
Powiem tylko tyle (uprzedzam - mogą być błędy, gdyż za każdym razem piszę na telefonie), że choć zapewne tego nie pokazuję, bawicie mnie ogromnie. Wasze wytykanie błędów z chatu i komentarzy jest... Zabawne. Ja tam Wam nie będę tego robiła, mój czas jest zbyt cenny na czytanie "takiego" opowiadania, ale miło, że Wam się chciało przejrzeć całe SKP :D
UsuńPoprawię Was tylko tam gdzie napisałyście "jeden głupi spam" - otóż nie, ten spam był wszędzie, a konkretniej tam, gdzie obok była zakładka przeznaczona na niego przeznaczona.
Może po tym powinnam określać Wasz wiek?
Kolejny powód mojego oburzenia to usuwanie komentarzy. Czy nie uważacie, że jest to zachowanie... Dziecinne?
Potem Wasza reakcja typu "skrytykowała nas, zniszczmy jej życie, bądźmy złośliwe, denerwujmy ją, bo na to zasłużyła!" również jest warta głębszego przemyślenia. Może chciałyście się tylko zabawić, ale to nie jest z punktu widzenia psychologicznego normalne zachowanie. Mówię całkiem poważnie i to mnie martwi.
Twierdzicie, że Was obrażam, czy przypadkiem Wy nie obrażacie nas i całe SKP? Tak można w nieskończoność...
No dobra. Ja powiedziałam ostatni raz co mi się nie podobało.
Trochę się pobawiłyśmy.
Pytanie całkiem poważne - chcecie to ciągnąć? Liczę na szczerą i równie poważną odpowiedź, jeśli nie tu to na priv. Kontakt do nas znajdziecie na SKP.
Jazzy
Och, Jazzy, Jazzy… Od czego by tutaj zacząć? Nie, nie brzmisz, jakbyś była rozbawiona. Piszesz raczej w nerwowy sposób – ale co ja tam mogę wiedzieć, skoro jestem głupia?
OdpowiedzUsuńWiesz co, zdradzę Ci pewien sekret. Dla średnio inteligentnej osoby pobieżne przejrzenie kilku tekstów to nie jest jakiś niesamowity wysiłek. Tak – chciało mi się przejrzeć tych kilka fików. Co więcej, uważam, że każdy autor zasługuje na szacunek i każde opowiadanie warto przeczytać – chociażby tylko po to, żeby się dowiedzieć, jak nie powinno się pisać. O naszym fiku napiszę później, ale to doprawdy zdumiewające, że tracisz swój jakże cenny czas, żeby wchodzić i trzy razy pisać komentarz o… Usunięciu komentarza. Fuck logic!
Zniszczyć życie? Spamem w Internecie? Dobrze… Ale jak napisała twoja koleżanka, która, jak się okazało, potrafi konstruktywnie dyskutować (mogłabyś brać przykład), to po prostu Cię sprowokowałyśmy – i udało nam się.
3. Tak, jesteśmy już chamkami, nasz poziom intelektualny to dno, a teraz w dodatku „martwisz się o nasze zdrowie psychiczne”. Chociaż raz obraziłam Cię personalnie? Nie? Czyżbym nie mogła wymyślić jakieś błyskotliwej riposty – biorąc pod uwagę, jak kiepskiej jakości są Twoje, nie byłoby to zbyt trudne? Nie, po prostu nawet jeśli niezbyt poważam dyskutanta, to nie okazuję tego. Taka tam kultura wypowiedzi.
Poprzednie inwektywy były słabe, ale to jest… Okrutne powiedziałabym. A co ma tutaj do rzeczy zdrowie psychiczne? Zastanawiałaś się, jakby Twój komentarz mógł wpłynąć na osobę, która ma rzeczywiście jakieś problemy? Pomyślałaś o tym przez chwilę? I jeśli ktoś jest chory psychicznie, to od razu wyklucza go z dyskusji? My akurat na szczęście mamy się dobrze, ale niejedną osobę mógłby taki komentarz zdołować. A Ty nam psychoanalizę robisz, bo Ci zostawiłyśmy spam na blogu. Chyba Freud nie bywał aż tak pochopny.
W jaki sposób Cię obraziłam? Dla mnie możesz pisać nawet na kalkulatorze. Szczerze mówiąc, poprawiłam Cię z tym „ohydnym”, bo wcześniej napisałam ten wyraz poprawnie i wydawało mi się, że nieudolnie próbujesz mi coś pokazać. To, jak piszesz na „chacie” czy tutaj, nie interesuje mnie, bo świadczysz sama o sobie. Od siebie tylko powiem, że twoje usprawiedliwiania się „a to na komórce”, „a to nie muszę się starać, pisząc z Wami” – to jest, cytując Ciebie ze sznaucerka, żałosne. Kiedy mi ktoś zwróci uwagę na błąd, to przepraszam i poprawiam, a nie tupię nóżką jak małe dziecko. Ale interesujące - muszę to zapamiętać – pisać poprawnie tylko do osób, które lubię. A i pamiętajmy, że zasady pisowni są wybiórcze.
Piszesz o „takim tekście”, nadymasz się, jakbyś robiła nie wiadomo co… Wiesz, chyba stuknie dekada odkąd siedzę w fandomie. Piszę teksty na poważnie, piszę takie jak ten. Znam bardzo dobre autorki fików i żadna z nich nie wypowiedziałby się tak pogardliwie o cudzej twórczości, jak Ty to zrobiłaś. Nasze opowiadanie może Ci się wydawać nudne, mało śmieszne, infantylne, głupie, pisane przez debili – niemniej nie możesz mu zarzucić nic pod względem formalnym. Szanujemy swoich czytelników. Na razie to się aż tak nie rzuca w oczy, to tylko dwa rozdziały, ale nasz fik ma za zadanie ukazać największe absurdy zarówno fików, jak i samego świata Rowling – ten nieszczęsny, wyciągnięty trójkąt to jeden z najczęstszych motywów w różnej maści opowiadaniach. Sam adres bloga świadczy o tym, jaki będzie miał charakter – jakiś parodystyczny, humorystyczny… Może Ci się nie podobać, ale serio – nie ma po co się tak nadymać. Pisanie fików to nie jest walka gladiatorów – to miła odskocznia, trening pisarski, niektóre fiki bywają i lepsze niż sam Potter… Ale to nadal tylko fiki. Nawet tak pozbawiona dystansu do siebie osoba jak ja to rozumie. A Ty śpiewasz w kółko o spamie, usuwaniu komentarzy, jakbyśmy Ci co najmniej rodzinę znieważyły i to dziesięć pokoleń wstecz.
Pewnie Ci się nie będzie chciało przeczytać mojego komentarza, w końcu to TAKI WYSIŁEK.
OdpowiedzUsuńJa mogę dyskutować w nieskończoność, ale zwątpiłam. Komentarz o zdrowiu psychicznym to jedno z najbardziej żałosnych ad personam, jakie widziałam. Stowarzyszenie dużo by zyskało, gdyby uważniej dobierało skład - widać, że pozostałe dziewczyny reprezentują pewien poziom, Ty niestety... Nie mam na myśli bynajmniej pisowni!
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę
Rich B.
Witajcie po raz ostatni! Zaczynajmy. Poziom. Wy macie poziom? No tak, krytykować SKP możecie, ale ja już Wasze opowiadanie nie. Ciekawe!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale ja o bezbłędną pisownię będę się starała w moim Extended Essay (nie ukrywam swojego wieku). Dbam o język polski jak i angielski, ale jak same (!) przyznałyście - nikt nie jest nieomylny. Za wskazanie przez kogoś błędu zazwyczaj dziękuję, ale Wy robiłyście to w nieprzyjemnej formie, więc dziękowanie sobie odpusciłam ;) Szczególnie, że na tej podstawie oceniacie moją skromną osobę :)
Zazdroszczę czasu i ochoty na dyskutowanie w nieskończoność z kimś kto jest Waszym zdaniem bez poziomu.
Pozdrawiam po raz ostatni bardzo serdecznie :) Dobranoc!
Jazzy
Krytykuję tylko Ciebie - nie SKP.
UsuńNigdzie nie oceniłaś naszego opowiadania.
Nie napisałam, że jesteś bez poziomu. Ty za to - jak wyżej. Do tego się już nie odniosłaś.
Powodzenia. Niemniej czytanie ze zrozumieniem obowiązuje w każdym języku.
Pozdrawiam
Rich B.
Zachowujmy się dojrzalej! Dziewczyny, nie sądzicie, że mogłyśmy to załatwić w prywatnej wiadomości? Bez wywracania do góry nogami połowy internetu? O co się tak właściwie kłócimy? O drobne błędy, które popełnia KAŻDY! Oczywiście zgadzam się, że żyjemy w wolnym kraju i możemy mówić, czy, jak w tym przypadku, pisać to co myślimy. Ale bez przesady! Jeśli chcemy się znienawidzić i wyszukiwać nawzajem błędów, takich jak postawienie przecinka w złym miejscu, proponuję prywatną rozmowę. Taka gównoburza nie była potrzebna, naprawdę! Wasz blog jest już wystarczająco promowany i reklamowany, możecie mi wierzyć.
UsuńPozdrawiam!
~Chriss
Ke? Napisałam naprawdę długą wiadomość. Wyjaśniłam w niej wszystko - w tym, że Wasze błędy mnie nie interesują. Jeśli Wam się nie chciało jej czytać, to trudno. Nie wiem, jak mam bardziej łopatologicznie to wytłumaczyć. Mam Wam jeszcze poprawić błędy na blogu? Umówić się z Wami na randkę? Ja wiem, że jestem wspaniała, no ale naprawdę, nie zasłużyłam na aż taką atencję...
UsuńNieskromnie powiem, że uważam się za osobę dojrzałą. Przynajmniej nie wyzywam innych od chamów i głupków, nie zalecam im leczenia psychiatrycznego, tudzież nie piszę pogardliwie "taaakiego tekstu". Ale to w sumie wszystko napisała Jazzy, która się do tego odnieść nie chce, a skoro jest tak dużą dziewczynką, to chyba adwokata nie potrzebuje?
Pozdrawiam
Rich B.
Proszę jej nie obrażać! Wcale nie jestem jej adwokatem. Nie napisałam tego złośliwie. Po prostu denerwuje mnie to jak strasznie się uwzięłyście!
UsuńNie mam zupełnie nic przeciwko temu, by wytykać nam błędy. Owszem, popełniamy je i śmiało możecie nam je pokazywać i nas poprawiać. Tylko róbcie to w milszy sposób! To wiele nie kosztuje. Naprawdę. To wszystko z mojej strony.
~Chriss
Wcześniej się nie udzielałam za dużo, bo miałam gdzieś całą aferę (bardziej mnie ona bawiła, żenowała i dziwiła, że Jazzy jest tak mało odporna na prowokację - współczuję jej w dorosłym życiu), ale zaraz nie wytrzymam! Ile, do jasnej cholery, Rich ma pisać, że nie chodzi o błędy?! Czy możecie wysilić się choć na tyle, by przeczytać trochę więcej niż dwa zdania? Zaraz mnie coś trafi.
UsuńA przepraszam bardzo, ona ma prawo obrażać nas? Wyzywać od chamów i wariatów? Rich napisała, co my uważamy o niej - to ten długi tekst, który jest za trudny dla niektórych.
Pierdolnijcie się wszyscy
Boom Boom
Dzisiaj rano wstałam i zjadłam owsiankę. SPAM. Później wypiłam kawę. BŁĘDY. Poszłam też do Rossmana i kupiłam ładny lakier do paznokci.USUWANIE KOMENTARZY. A teraz wychodzę z domu. SPAM. A Ty co ciekawego robiłaś, Boom?
UsuńSPAM SPAM USUWANIE KOMENTARZ BLA BLA BLA BŁĘDY BŁĘDY
(jakby zrozumienie aluzji było zadaniem zbyt skomplikowanym - tak wygląda dyskusja z Wami)
Rich B.
Ja przez cały dzień nienawidziłam ludzi. SPAM. Później skopałam bezdomnego. SPAM. Bo jestem wariatką. BŁĘDY. Potem zwyzywałam pięciolatkę. BŁĘDY. Bo jestem chamką. USUWANIE KOMENTARZY. Następnie stwierdziłam, że to NASZ blog i będę usuwać tyle komentarzy ile mi się zamarzy. JAZZY TAKA DOBRA I BIEDNA. A teraz idę się upić, bo na trzeźwo się nie da. SPAM.
UsuńBoom Boom
Witam.
OdpowiedzUsuńBlog został zgłoszony do katalogu na Rejestrze blogów, jednakże nie została podana jedna z pięciu podkategorii blogów potterowskich. Dlatego prosiłabym o uzupełnienie zgłoszenia. Wystarczy dopis.
Pozdrawiam.