Dzisiaj jednak będzie źle, niesmacznie i ogólnie tragedia. Zatem – by
nikt nam nie zarzucił gorszenia małoletnich – rozdział ten, a
szczególnie końcówka, jest dedykowany TYLKO pełnoletnim czytelnikom!
Aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że zignorujecie nasze ostrzeżenia, zignorujecie tę wielką, czerwoną osiemnastkę i tak przeczytacie ten rozdział z wypiekami na twarzach! Wszelkie zażalenia prosimy pisać w komentarzach pod rozdziałem.
Miłego zgorszenia!
Miłego zgorszenia!
Dajcie lajka!
–
Kochaneczko, pójdziesz obudzić Draco? – spytała Molly, robiąc śniadanie dla
swoich dzieci i gości.
–
Jasne, proszę pani – odpowiedziała uprzejmie Judith i pobiegła do pokoju, nie
zważając na szyderczy śmiech Harry’ego. Jednak chłopaka nie było w sypialni, w
której miał spać. Poszła szukać dalej – znalazła go dopiero dwa pomieszczenia dalej. Chłopak spał z przytulonym do jego pleców Ronem, który
radośnie mruczał przez sen.
–
Draco, już mnie zdradzasz?! – zawołała, a na jej krzyk chłopacy się obudzili i
z obrzydzeniem zerwali się z łóżka.
–
Co ty tutaj robisz?! – pisnął Ron, zakrywając wyraźne wybrzuszenie w bieliźnie.
–
Potter chrapie jak gnom! Nie wiedziałem, że będziesz mnie obmacywał!
–
Wcale cię nie obmacywałem!
–
Ktoś tu lubi Ślizgonów – powiedziała Judith z pogardą i objęła Dracona. – Ale
ten Ślizgon jest mój! I lepiej trzymaj się od niego z daleka, jeśli nie chcesz
mieć połamanych rączek! A teraz chodźmy na śniadanie.
–
Idź, Ron, ja muszę porozmawiać z moją DZIEWCZYNĄ – stwierdził Malfoy, wyrzucając
rudzielca zza drzwi. – Strasznie mnie podnieciła twoja zaborczość – wymruczał
do dziewczyny i rzucił ją na łóżko.
–
Najpierw Ron, potem ja, wstydu nie masz – stwierdziła Judith, ale Draco skutecznie ją uciszył.
– To
jakie jest to moje zadanie specjalne? – spytała ze znudzeniem Sophie,
przekroczywszy próg rozgłośni. Była bardzo zakatarzona, bardzo śpiąca, a w dodatku
jej plecy były niebieskie!
–
Przeprowadzisz wywiad ze specjalnym gościem! – Uśmiechnął się Jordan i wskazał
na mężczyznę, który co chwila pociągał z piersiówki i ledwo mógł utrzymać się
na krześle. Nie miał jednej ręki, a jego prawe oko dziwnie się obracało. Sophie
nie miała pojęcia, kto to jest, ale usiadła na krześle i zaczęła czytać:
–
Witamy w cyklu „Przyjaciół Pottera”! Jordan, na Merlina, nie mogłeś wymyślić
głupszej nazwy? – wymamrotała, ale widząc jego spojrzenie, zamilkła.
–
W tej audycji będziemy przeprowadzać wywiady z przyjaciółmi Pottera i członkami
pewnej organizacji! – kontynuował Lee.
–
Bla bla bla… W każdym razie dzisiaj w studiu poznamy Kapitana Haka! – oświadczyła
z szerokim uśmiechem Meyers. Jordan z mordem w oczach zdjął słuchawki –
najpierw swoje, a później Sophie.
–
TO SZLANOOKI MOODY! SŁYNNY AUROR I NASZ BYŁY NAUCZYCIEL OD OBRONY PRZED CZARNĄ
MAGIĄ!
–
I to ma być to zadanie specjalne? – Skrzywiła się dziewczyna. – Uspokój się, bo
ci żyłka pęknie. Chyba powinniśmy wymyślić mu pseudonim, skoro ta wasza SUPER
WAŻNA ORGANIZACJA – powiedziała pogardliwie – JEST TAJNA!
–
W sumie to masz rację – przyznał niechętnie Lee.
–
Nie chce nazywać się Kapitan Hak! – Czknął Moody.
–
Proszę cię, jakbyś miał coś do gadania! – wymamrotała Sophie wprost do
mikrofonu. Nie kojarzyła tego gościa – on uczył w Hogwarcie?!
–
To dziewczyna diabła, a to wiele wyjaśnia – skomentował cierpko Lee, ale także
zajął po chwili swoje stanowisko.
–
To co tam słychać? – spytała obojętnie Sophie.
–
Sprzeciwiamy się śmierciożercom, próbujemy ochronić mugoli…
–
NUDY! – krzyknęła Meyers, uderzając pięścią w stół. – Jak tam twoje życie
prywatne?
–
ŻE CO?!
–
No wiesz, masz jakąś laskę? Z takim hakiem chyba trudno zrobić palcówkę?
– mruknęła, a Jordan schował twarz w rękach.
–
TY! TY…– Moody aż zaczął pluć z irytacji.
–
Już wiem, kim jesteś! Jak byłeś w Hogwarcie, to uganiałeś się za profesor
Sprout! – zawołała Sophie tak radośnie, jakby Boże Narodzenie miało nadejść
wcześniej.
–
TY IDIOTKO, TO NIE BYŁEM JA!
–
I rzucałeś Zaklęcia Niewybaczalne! Jesteś niedobry!
–
Głupia dziewczyno, ile razy mam mówić, że to nie ja?
–
Jasne, panie jedno oko na Maroko! – skomentowała inteligentnie Sophie.
–
COŚ TY POWIEDZIAŁA?! – warknął Moody i gwałtownie zeskoczył ze swojego stołka –
po czym chwycił taboret i zaczął nim wymachiwać niebezpiecznie blisko głowy
Meyers. Lee zaśmiał się nerwowo.
–
TO CHYBA KONIEC NA DZISIAJ! – wrzasnął do mikrofonu i odciągnął Sophie na bok – być może jej śmierć nie byłaby wielką stratą dla magicznego świata, ale
cóż, obawiał się, że Fred nie byłby zbyt zadowolony, gdyby jego dziewczyna umarła w studiu!
Po
upojnie spędzonej chwili – niestety zbyt krótkiej – Judith i Draco zeszli na
dół.
– Co tak śmierdzi – mruknął Malfoy, ale Rhodes dźgnęła go łokciem w żebro.
–
Mam dla was śniadanko, kochaneczki! – Uśmiechnęła się Molly Weasley i postawiła
przed nimi jajecznicę. Ronald chyba za bardzo nie miał apetytu, bo tylko
dziwnie wpatrywał się w Malfoya.
–
Co on tutaj w ogóle robi? – burknął.
–
Ronaldzie, bądź grzeczny! Dracona wyrzucili z domu! Walczył przeciwko
Sami-wiecie-komu! Należy mu się porządne śniadanie! – stwierdziła pani Weasley,
szczypiąc chłopaka w mizerny policzek.
–
Wiemy, że wolałbyś Blaise’a, ale cóż… Jest zajęty waszym innym bratem! – Uśmiechnął
się złośliwie Draco.
–
Przyszły do was wyniki SUMów – mruknęła Ginny. Niezbyt dobrze wspominała
ostatnią noc, szczególnie że koty Judith zajmowały całą przestrzeń i musiała spać
na Panu Wąsiku, który ją boleśnie podrapał!
–
Jeszcze po prawej! – powiedział tubalnym głosem Voldemort. Severus Snape stał
ze skrzywioną miną i smarował pryszcze Toma Riddle’a srebrnym eliksirem, który
przed chwilą uwarzył – i który niemiłosiernie śmierdział.
–
Dzisiaj masz znaleźć te dzieciaki!
–
Och, nie, ja się nigdzie nie wybieram! Błagam, Czarny Panie! Zleć to zadanie
komuś innemu! Proszę! Niech jej ojciec jej poszuka! – zawołał Snape i z obrzydzeniem dotknął wielkiego, ropnego pryszcza na plecach
Voldemorta.
–
Jest taki gruby, że ledwo wejdzie do kominka – mruknął Riddle. – Ty to zrobisz,
Snape albo będziesz transmutował mi nos. Chyba nie muszę mówić z czego –
zabrzmiał groźnie.
–
Tak, tak, Czarny Panie – wybełkotał Severus. Z każdej, z każdej strony
spotykały go tylko poniżenia!
Judith
i Draco postanowili poczekać z otworzeniem swoich wyników do końca śniadania.
Co prawda – według Malfoya – nie było ono za wybitne i na pewno
jajka nie pochodziły od najlepszych kur, co chłopak zaznaczył głośno kilka razy
podczas posiłku i za co – również kilka razy – dostał bardzo mocnego kopniaka w kostkę.
–
To my pójdziemy na górę sprawdzić wyniki – burknął Ślizgon, odsuwając od siebie
talerz z niesmakiem.
–
Dziękujemy za śniadanie. Było pyszne! – zaszczebiotała dziewczyna i pobiegła po
schodach do pokoju, który dzieliła z Ginny.
–
Coś ty taka miła? – spytał Malfoy, siadając koło niej na łóżku.
–
Darmowemu żarciu nie zagląda się w skład – stwierdziła i rozerwała kopertę. –
Ej, a jak mam same T?
–
Widziałem, że uczyłaś się z Granger, więc pewnie coś zdasz – powiedział
niepewnie chłopak, wyciągając swój list z koperty. – Niemożliwe! Mam O z
magicznych stworzeń! Cholerny Hagrid!
–
A ja nie mam żadnego T ani O! ANI NAWET N! – zawołała radośnie dziewczyna i
zaczęła się szaleńczo śmiać.
–
Nie wiem, jak to zrobiłaś – burknął chłopak, patrząc z niezadowoleniem
na swoje wyniki.
–
Wyniki SUMów przyszły! – krzyknął Fred z szerokim uśmiechem, kiedy tylko
zdyszana Sophie przekroczyła próg ich sklepu.
–
CO?! WYNIKI SUMÓW?! NIGDY ICH NIE OTWORZĘ! – zaczęła histeryzować.
–
Nie musisz ich otwierać… – zaczął mówić Fred.
–
Tak, bo zrobiliśmy to za ciebie – stwierdził George i wyciągnął z kieszeni
list.
–
Jak bardzo źle jest?! – spytała histerycznie.
–
Cóż, chyba na święta dostaniesz tylko rózgę – powiedział z kpiącym uśmiechem Fred i oparł się o biurko.
Dziewczyna wpatrywała się z przerażeniem w George'a, który beztrosko patrzył na
kartkę.
–
Masz T z historii magii! I z wróżbiarstwa! – zaczął się nabijać, a wściekła
Sophie wyrwała mu list z ręki i sama zaczęła go studiować. – Jak mogłaś nie
zdać z wróżbiarstwa, skoro byłaś pomocą Firenza? Chociaż nie jest tak źle...
–
Bo i tak masz lepszy wynik niż my obaj razem - skomentował Fred, robiąc krok w przód. - Ale myślimy...
–
Że to niemożliwe, że dostałaś W z eliksirów! - zawołali jednocześnie.
–
A jednak – powiedziała z dumą dziewczyna, myśląc o wszystkich upokarzających
Snape’a materiałach, które chowa w swojej torbie od Louisa Vuitton.
Zabini
wpadł do gabinetu Charliego i zaczął mu machać kopertą przed twarzą.
–
Dostałem wyniki z SUMów! Otwórz je za mnie, bo się boję – powiedział,
a kiedy Weasley zabrał od niego kopertę, ten zakrył z udawaną obawą oczy.
–
Masz same W! Gratulację! – powiedział z prawdziwym podziwem mężczyzna.
–
Wiem! Jestem najlepszym uczniem w Hogwarcie!
–
Jak to zrobiłeś? – spytał z powątpiewaniem Charlie. – Raczej nie stronisz od
używek – mruknął, przypominając sobie o dziesięciu piersiówkach z Ognistą
Whisky, które wczoraj skonfiskował Blaise’owi.
–
A mam swoje sposoby! – odparł Zabini, przypominając sobie pewien wieczór w
gabinecie Dumbledore’a. Bardzo, bardzo zły wieczór. – Wyślę kopię mamie, będzie
dumna. To jaką dostanę nagrodę? – spytał.
–
Pomyślimy nad tym – mruknął Charlie.
–
Jak mogłaś dostać W z eliksirów, a ja P?! – Zaczął histeryzować Draco. –
Przecież byłaś beznadziejna!
–
Oj tam, od razu beznadziejna. – Przewróciła oczami Judith, ale przypomniała
sobie wszystkie zielonkawe breje, które uwarzyła przez ostatnie pięć lat
swojego życia. I to jak kiedyś z Sophie postanowiły wrzucić wszystko do
eliksiru, żeby zobaczyć, co z niego wyjdzie. A później szorowały całą salę
szczotką klozetową. Fakt, może ta ocena była trochę dziwna! – Ale chyba ktoś
nie będzie kontynuował eliksirów w przyszłym roku…
–
Oj przestań, Snape to wymyślił dla innych Domów. Ślizgonów przyjmuje nawet z Z
– mruknął Malfoy, ale nadal wyglądał na poirytowanego. Nie miał ani jednego W i
w dodatku masę Z. Nie wiedział, na jakie przedmioty uda mu się w ogóle zapisać
w nadchodzącym roku – bo przecież nie będzie chodził na zielarstwo! – Czasami
się cieszę, że mój ojciec jest w Azkabanie – dodał cicho.
Reszta
dnia minęła dość spokojnie. Dziewczyny wymieniły sowy, chwaląc się
swoimi wynikami w nauce i obgadując swoich facetów. Judith nie wspomniała nic o
wydarzeniach w Malfoy Manor ani o tym, że przebywa w Norze, a Sophie nie powiedziała, że Snape ich szukał. W
końcu po co rozpowiadać stare plotki?
Malfoy
za to napisał długi i wylewny list do Voldemorta, w którym tłumaczył się ze
swojego zachowania, które miało wkupić go w łaski Pottera. Przez cały dzień
nie dostał odpowiedzi od Czarnego Pana, przez co chodził poirytowany i
wystraszony. Fred i George rozkładali do późnego wieczora towar na półkach, co tak
znudziło Sophie, że postanowiła wyjść i załatwić coś naprawdę specjalnego na
nocną audycję Jordana – i w tym celu udała się wprost do Londynu!
–
W końcu! – zawołał następnego dnia Malfoy, wyrywając sowie ze szponów list.
Przeczytał go szybko i z wielką ulgą opadł na łóżko. – Uratowany!
–
Kto napisał? – spytała Judith, która właśnie przebierała Pana Wąsika w
różowe tutu.
–
Mama, mówiła, że możemy jeszcze trochę zostać i że cieszy się z wyników SUMów –
skłamał. – Co ty robisz temu kotu?
–
Chcę wystawić Jezioro Łabędzi – odpowiedziała całkiem serio, wpychając Pulpeta
w obcisłe, czarne legginsy.
–
Hmm… to ja się może przejdę na Pokątną – stwierdził chłopak, patrząc z
przerażeniem na swoją dziewczynę.
–
Poczekaj! Też miałam iść – przypomniała sobie. – Weasleyowie otwierają dzisiaj
sklep. Wszyscy pójdziemy!
–
Super – stwierdził kwaśno Ślizgon, z wściekłością zrzucając Puszka ze swojej
poduszki.
Sophie
weszła dumnie do radia, niosąc dziwne pudełko pod pachą. Cóż, nie było go łatwo
znaleźć i nie była to najtańsza sprawa, ale wystarczył jeden list do tatusia,
by ten pomógł jej we wszystkim. W końcu jest jego jedyną córką!
–
Dzisiaj przeprowadzisz wywiad z Nimfadorą Tonks – oznajmił jej Jordan, nie
podnosząc wzroku znad konsoli.
–
Mam o wiele lepszy pomysł – prychnęła Sophie, spychając go z miejsca i
stawiając na biurku tajemnicze pudełko.
–
Za dużo się nawdychałaś lakieru do paznokci czy co? – spytał się Lee z lekkim
poirytowaniem, chociaż misternie zdobione pudełko przykuło jego uwagę.
Pulsowało od niego dziwną energią. Wyciągał już rękę, by je dotknąć, ale dostał
po palcach.
–
Nie dotykaj! – wysyczała Sophie. – Kosztowało mnie to więcej pieniędzy niż cała twoja
rodzina miała! Wliczając w to kilkanaście pokoleń wstecz! – mruknęła, głaszcząc z namaszczeniem drewno.
–
Jak zwykle urocza – odparł kwaśno chłopak.
–
Będziesz mi dziękował za dzisiejszą audycję! – pisnęła Sophie, nie słuchając
już Lee. Drżącymi rękoma otworzyła pudełko, z którego… wyfrunął duch!
–
Czemu nie dacie się człowiekowi wyspać? – mruknął duch, poprawiając swoje
przetłuszczone, blond włosy.
–
Lee, przedstawiam ci naszego gościa – zaczęła Sophie z dzikim podnieceniem w
głosie – Kurt Cobain w pierwszej audycji po śmierci!
–
Jak ci się to udało? – spytał Lee, który z trudem zamknął usta. Musiał przyznać, że był pod wrażeniem i po raz pierwszy miał ochotę objąć dziewczynę, a nie ją zamordować! Duch
podleciał do gitary w kącie i próbował ją nieudolnie złapać.
–
Każdy ma swoje sposoby – stwierdziła Meyers, a w jej oczach zalśniło
szaleństwo.
–
Martwię się o nich! Nie wydaje mi się, żeby ten sklep był dobrym pomysłem –
powiedziała pani Weasley, kiedy wszyscy szykowali się do podróży siecią Fiuu.
–
No nie wiem, w Hogwarcie raczej wszyscy łasili się na te ich wynalazki –
mruknął Ron, któremu nadal obecność Malfoya w jego domu przeszkadzała. Bardzo.
–
Czemu w ogóle tam idziemy? – syknął Draco na ucho Judith. – Musimy kiedyś
wrócić do mojego domu!
–
Oj tam, oj tam, nie przesadzaj! – Machnęła ręką Judith. – To w końcu otwarcie
sklepu chłopaka mojej przyjaciółki! Muszę tam być!
-
Och, ta dziewczynka jest twoją przyjaciółką? Wydawała się bardzo miła, aż
dziwię się… Fred naprawdę miał kiepskie wyniki z egzaminów – powiedziała Molly,
a wszyscy tylko popatrzyli na siebie znacząco. Tak, z pewnością Sophie była
bardzo miła, dopóki nie otworzyła ust.
–
No to w drogę! – zawołał Arthur i po chwili wszyscy znaleźli się na Pokątnej.
–
Wow, jak im się to udało? – zdziwiła się Judith, patrząc na wielki, ruchomy
szyld nad sklepem. Po dawnej ruinie nie został nawet ślad – budynek wyglądał
naprawdę imponująco.
–
Pewnie ukradli, bo skąd mieliby kasę – stwierdził Draco, kierując się zasadą,
że każdy rudy to złodziej.
–
Oddałem im nagrodę z Turnieju Trójmagicznego – wtrącił się Harry. – Może
skończycie pierdolić i wejdziemy do środka? – powiedział beztrosko i zaczął
przepychać się do wejścia – Z DROGI, PLEBSIE! TU POTTER IDZIE!
–
Co mu się stało? – zdziwiła się Judith.
–
Magia – odpowiedziała Ginny, tajemniczo się uśmiechając.
–
Czemu George jest taki naburmuszony? – spytała Sophie, która dokładała właśnie
eliksir miłości na półki. Była z tego powodu bardzo niezadowolona, w końcu
spędziła całą poprzednią noc w radiu, a jej audycja była prawdziwym hitem! Co prawda
Kurt do samego końca nie wiedział gdzie jest ani co się z nim dzieje, jednak
nic jej to nie przeszkadzało! Telefony nie przestawały dzwonić, słuchacze
zabijali się wręcz, by choć przez chwilę porozmawiać ze swoim zmarłym idolem,
który – jak się udało jej dowiedzieć – był charłakiem! A Fred nawet nie wiedział, kim był Kurt Cobain i poprosił ją znowu o pomoc! W dodatku nikt
nie skomentował jej nowych butów od Louboutin. Co prawda były bardzo wysokie i
jeszcze bardziej niewygodne, ale liczył się jej wystrzałowy wygląd!
Przynajmniej na pocieszenie, pod łóżkiem, miała schowane pudełko z duszą Kurta
Cobaina.
–
Angelina przyjedzie dopiero jutro – odpowiedział beznamiętnie Fred. – George
się wkurzył, że nie będzie jej na naszej imprezie.
–
Ach, tak, impreza – mruknęła pod nosem Meyers. Coś jej mówili o imprezie. Coś w
stylu „bla bla bla, skoro umiesz zrobić to lepiej, bla bla bla, załatw żarcie,
alkohol, bla bla bla, zarezerwuj salę”. Przełknęła głośno ślinę, zdając
sobie sprawę z tego, że jak Fred się dowie o tym, że nic nie zrobiła, będzie na
nią krzyczeć. – Muszę iść na górę! – zawołała i pobiegła do mieszkania.
–
Ile tu hołoty – stwierdził Draco z obrzydzeniem. W całym sklepie było naprawdę
dużo osób, głównie w przedziale wiekowym dziesięć, piętnaście lat.
–
Myślisz, że jest coś co spodobałoby się moim kotom? – spytała się podniecona
Judith.
–
Może to? – Malfoy pokazał na Zębate Frisby.
–
Oszalałeś? Jeszcze by się im coś stało!
–
Och, a naprawdę tego nie chcemy! – powiedział z przekąsem Malfoy,
postanawiając, że zakupi kilka sztuk tej zabawki.
Do
sklepu nagle wpadła Sophie. Podbiegła do Rhodes, złapała ją za ramiona i
wrzasnęła:
–
Judith! Musisz mi pomóc!
–
Jasne – odpowiedziała bez chwili zawahania.
–
Hej, a co ze mną? Nie zostawiaj mnie w tym burdelu! – zawołał Draco. Jakieś
dziewczyny, na oko około dwunastoletnie, stały przy eliksirach miłości, patrzyły
się na Ślizgona i dziko chichotały.
–
Właściwie każda para rąk się przyda do pomocy – stwierdziła Sophie i zaciągnęła
parę do mieszkania. – Judith, ty gotuj – rozkazała. Jednak, by znaleźć zajęcie
dla Dracona, musiała się chwilę zastanowić. W końcu tak jak ona był z bogatej
rodziny i nic nie umiał robić. – Ty możesz dmuchać balony – zdecydowała w
końcu.
–
Ale po co? – spytał Draco zaczepnie.
–
Miałam zorganizować imprezę i zapomniałam! Pomóżcie mi!
–
Głupie szlamy – mruknął pod nosem Ślizgon i krótko zagwizdał. Po chwili w
mieszkaniu Weasleyów pojawiło się szesnaście skrzatów. – Niech one ci dmuchają
balony – rzekł i usiadł na kanapie, kładąc nogi na plecach jednego ze skrzatów.
–
W sumie… a kto może kupić alkohol, skoro jesteśmy niepełnoletni… - zaczęła
zastanawiać się Sophie. – O, już mam! – wykrzyknęła i po chwili zniknęła w
kominku. Za sekundę wróciła z Severusem Snapem, który miał łzy w oczach.
–
Eeee… Jak go znalazłaś? I w ogóle CZEMU ZE WSZYSTKICH PEŁNOLETNICH CZARODZIEJÓW
AKURAT ON? Czemu nie twój chłopak, który jest piętro niżej?! – wykrzyczała
Judith.
–
Pst, dowie się, że nic nie zrobiłam! – powiedziała maniakalnym szeptem Sophie.
–
Na Merlina, nawet Artur Weasley byłby lepszym pomysłem! Chociaż jest tak głupi,
że nie wiem czy znalazłby drogę do sklepu… – skomentował Draco, machając
Snape’owi. – Dostałem P z Eliksirów. Już chyba nie będziemy się lubić!
–
JA OSOBIŚCIE dostałam W z Eliksirów i pan profesor Snape chce teraz mnie ciągle
nadzorować, żebym nie straciła swojego talentu – trajkotała Meyers. – A tak w
ogóle to was szukał, żeby was przyprowadzić, jak on tam ma… Sami-wiecie-komu–
powiedziała obojętnie.
–
CO?! – Wystraszył się Malfoy.
–
Wasza głupota i impertynencja jest załamująca – oznajmił im lodowato Snape. –
Zgodziłem się tutaj przyjść, żeby przyprowadzić was do rezydencji Malfoy Manor…
–
Wujaszku Snape, najpierw impreza! – zawołała Sophie i zaśmiała się.
–
NIE JESTEM ŻADNYM TWOIM WUJASZKIEM. Wracając do głównego wątku tej rozmowy,
tak, najpierw uwarzę wysokoprocentowe eliksiry, żebyście umarli i nie dręczyli
mnie więcej swoim jestestwem – stwierdził zimno Severus.
–
Ale super, wyślę zaproszenie Zabiniemu! – Klasnął w dłonie Malfoy i chwycił za
pergamin.
–
A ja zaproszę… Kto jest w tej szkole… - zaczęła zastanawiać się Sophie, za której plecami
Snape zaczął przygotowywać wywar z grobową miną.
–
KOOOTY! – zawołała szaleńczo Judith.
–
Mam alergię, idiotko – wycedził Snape.
–
A pan profesor też będzie na imprezie? – zdziwiła się Rhodes, a Mistrz Eliksirów
prawie zabił ją wzrokiem.
–
OCZYWIŚCIE, ŻE TAK! CO TO ZA IMPREZA BEZ PROFESORA? – krzyknęła Sophie.
–
Judith, tak sobie myślałem, że może koty zostaną w Norze, co? – spytał
delikatnie Malfoy.
–
Ciemu? – Dziewczyna zaczęła się zalewać łzami. Jak mogła porzucić swoje słodkie
pyszczki?!
–
Bo tam jest im lepiej! Widziałaś jak Puszek i Pulpet ze szczęściem rozrywali
gnomy?
–
Właściwie masz rację – zachlipała. – Ale Pan Wąsik zostaje ze mną!
Z
desperacji Sophie postanowiła zorganizować imprezę na dachu sklepu Weasleyów. W
końcu w mugolskich filmach zawsze najlepsze imprezy były na dachu. Po uwarzeniu
przez Snape’a ponad stu litrów bardzo mocnego samogonu,
dziewczyna zmusiła go do wyczarowania kolorowych latarni
oraz stolików. Przez moment czuła się jak prawdziwa Królowa Marionetek!
–
Z czego się śmiejesz? – spytał Draco, próbując samogonu z miną rasowego
znawcy.
–
Z niczego! – ucięła dziewczyna, wyobrażając sobie, że prowadzi Snape’a na
smyczy. Poczuła dziwne podniecenie na tą myśl, co spowodowało u niej lekką
panikę.
Nie
znając właściwie zbyt wielu znajomych Weasleyów – oprócz Lee Jordana –
postanowiła zaprosić wszystkich z magicznego notesu Freda, który był
zatytułowany Zakon Feniksa. Co za durna nazwa! Kiedy zaczęli zlatywać goście na
chwilę zwątpiła w swój związek z Fredem – przyleciały same stare i dziwne
osoby! Oprócz Dumbledore’a, Hagrida i McGonagall, pojawił się też Alastor
Moody, który nie zaszczycając towarzystwa nawet spojrzeniem, od razu ruszył w
kierunku butelek z alkoholem. Pojawiła się też jakaś dziwna laska z kolorowymi
włosami (Sophie coś świtało, że chyba powinna ją kojarzyć, ale jakoś nie mogła
sobie przypomnieć), a także Francuzka, która brała udział w Turnieju
Trójmagicznym. Patrząc na kolejnych nadlatujących gości, Sophie zwątpiła w
udanie się tej imprezy. Może Snape powinien
jeszcze dorobić trochę alkoholu? – Zastanowiła się.
–
Ale ten twój facet ma przychlastanych znajomych – stwierdził Draco, już lekko
podpity.
–
Nie jestem pewna, czy takie słowo istnieje, Malfoy – odpowiedziała mu Meyers,
jednak w duchu musiała przyznać mu rację.
Nagle
spojrzenia wszystkich gości skierowały się w niebo – oto na przeogromnym smoku,
Rogogonie Węgierskim, leciał chłopak o ciemnej skórze, który obejmował kurczowo
innego mężczyznę o ognistorudych włosach. Kiedy wylądowali na ziemi, Zabini sprawnie
zeskoczył – był ubrany w biały garnitur i miał na nosie okulary.
–
Aloha! – zawołał do wszystkich przybyłych, tymczasem smok zaczął szaleć – cóż,
to w końcu była najbardziej agresywna rasa. Wreszcie Moody rzucił na niego
jakieś dziwne zaklęcie i odleciał.
–
Och, jak ja biedny wrócę do Rumunii! – Pokręcił głową Blaise i od razu nalał
sobie samogonu do wiadra, która ze sobą przywiózł, po czym wsadził do niego
słomkę. – Wreszcie! Nie piłem od trzydziestu godzin!
–
Jak… Zabini, już nawet nie będę komentował faktu, że nosisz okulary, kiedy jest
noc i pijesz samogon z wiadra, ale na Merlina, jak on… Jak on się zgodził
ciebie tutaj przywieźć? – spytał Malfoy.
–
RZUCIŁ NA MNIE IMPERIUSA! –zawołał rozpaczliwie Charlie i czuł, że musi się
napić. Jego kochanek – czy jakkolwiek można było to nazwać – był niebezpiecznym
psychopatą.
–
Zaraz tam Imperiusa! Zaraz tam Imperiusa! – Przewrócił oczami Zabini.
– Ej, Zabini, nie można czarować poza szkołą. Dostałam grzywnę – mruknęła
Sophie. – Tym bardziej Zaklęć Niewybaczalnych…
–
Ej, ALBUSIE! – zawołał Blaise i starszy czarodziej popatrzył w jego kierunku. –
Mój ulubiony dyrektorze, przez przypadek w łazience wymsknęło mi się z ust
zaklęcie Imperius. Moja gumowa
kaczuszka nie chciała przypłynąć w moją stronę…
–
Och, to całkowicie zrozumiałe, Blaise. Gumowe kaczuszki bywają kapryśne.
Oczywiście, że nie poniesiesz za to żadnych konsekwencji! – odpowiedział mu
wesoło Dumbledore i wrócił do picia bimbru.
–
Ja pierdolę – skomentowała lakonicznie Judith, uderzając się otwartą dłonią w
czoło.
Severus
Snape nie bawił się dobrze. Nie żeby kiedykolwiek bawił się dobrze, kiedy
musiał wyjść z lochów – ale teraz bawił się fatalnie! Nikt się nawet do niego
nie odzywał, Dumbledore nie powiedział mu „cześć” i tylko nalewał ludziom
bimber jak jakiś pospolity… Sługus! Niech to Merlin kopnie! Z bardziej grobową
miną niż zwykle zaczął pić wysokoprocentowy napój i powoli się uspokajał.
–
Snape! Co ty tutaj robisz? – wyszczerzyła się do niego czarownica, w której z
łatwością rozpoznał Nimfadorę Tonks. Nienawidził jej. Była jeszcze głupsza niż
wszyscy, których znał! Co za idiotka – jęczało aż wnętrze Severusa, ale zdobył
się jednak na uprzejmość. Powiedział:
–
Nie twoja sprawa.
–
Nalejesz mi trochę…
–
Sama sobie nalej, Nim-fa-do-ro! – powiedział lekko podpity już Snape i prawie
miał jej pokazać język, ale stwierdził, że do jego stanowiska i wieku to nie
pasowało. Cóż, warzenie samogonu na imprezie Weasleyów chyba też nie.
–
Ale z ciebie dżentelmen! – Przewróciła oczami Nimfadora i sama napełniła sobie
szklankę. – I nie mów tak do mnie! Do nikogo nie mówisz po imieniu, czemu mam
się czuć wyróżniona? – spytała, czekając, aż Snape powie jej, że jest
takie piękne albo coś w tym stylu, ale Severus wycedził – co było trudne, bo
dostał szczękościsku:
–
Bo jest strasznie głupie, więc całkiem pasuje do jego właścicielki.
–
Sophie, dziękujemy za imprezę… - zaczął mówić Fred.
– Tak, bardzo, ale zaprosiłaś strasznie dziwnych ludzi! Co tutaj robi Snape? – spytał ze
strachem George.
–
Oj, dajcie spokój, to nie Snape, uwarzyłam Eliksir Wielosokowy i podałam go
barmanowi, żeby było zabawnie. Pamiętacie, mam W z Eliksirów, dla mnie to
drobnostka! – zawołała i zaśmiała się z zakłopotaniem.
–
A Dumbledore?! MCGONAGALL? - George dalej rozglądał się z przerażeniem.
–
A… Chyba ktoś się za nich przebrał – odparła niepewnie Meyers.
–
O jest wila! – Uśmiechnął się Fred i przygładził włosy.
–
Kurwa, Fred, nie wiesz, że wile odgryzają głowy podczas seksu w czasie orgazmu?
– spytała Sophie z poważną miną i przyciągnęła do siebie Lunę Lovegood. –
PRAWDA, LUNA?
–
Tak i wypijają całe nasienie. Nigdy nie można już być usatysfakcjonowanym
podczas stosunku – powiedziała sennym głosem Krukonka.
–
Możesz ją wyprosić? – spytał przerażony George, a Luna tylko machnęła głową i
podeszła do wili.
–
To co, kolejeczka? – zawołała Sophie, podając bliźniakom literatki, które były wypełnione
po brzegi alkoholem.
– Wszyscy się na mnie dziwnie patrzą –
mruknął Malfoy.
–
Może dlatego, że spod rękawa wychodzi ci Mroczny Znak – stwierdził Zabini,
pociągając głośno ze słomki.
–
Jaki Mroczny Znak? – Zaśmiał się nerwowo Ślizgon. – Kupiłem go w kiosku, jest
zmywalny.
Impreza
trwała w najlepsze. Wszyscy szybko się upili, a szczególnie profesor Snape,
który założył sobie na twarz dziwną maskę ze szpiczastymi uszami i mówił coś o
tym, że zgubił swój Batmobile.
–
To całkiem urocze, wygląda jak kotek – stwierdziła Judith, która chwiała się
już mocno na krześle.
–
To ja jestem uroczy i wyglądam jak kotek! – zawołał Draco z oburzeniem, który
specjalnie dla dziewczyny przebrał się za wielkiego różowego kota z
dzwoneczkiem na szyi.
Jednak kiedy
Tonks zmieniła kolor swoich włosów na czerwony, a szatę transmutowała w
zielony, krótki kostium z gorsetem, zaczęło się robić naprawdę
dziwnie.
W
pewnym momencie Alastor Moody zerwał się ze swojego miejsca i dziko krzycząc
coś o nalocie Voldemorta, strzelił kilka klątw w niebo i spadł z dachu. Wszyscy
podbiegli do gzymsu, jednak widząc, że Szalonooki dalej się rusza, wrócili do
imprezowania.
Tymczasem
Hermiona Jane Granger po wypiciu dwóch kieliszków bimbru tańczyła w samej
bieliźnie na stole – to nie umknęło uwadze Sophie, która chwyciła za aparat i
zaczęła coś bełkotać o tym, że ma materiał do kolejnych „Nowin Hogwartu”. Harry
Potter natomiast wrzucił swoje okulary do kotła z samogonem i cóż, Severus
Snape stwierdził, że nie ma zamiaru ich wyciągać, śmiejąc się przy tym jak
szaleniec. Ron Weasley zasnął koło stołu, przytulając się do Neville’a
Longbottoma, który – kiedy zobaczył swojego nauczyciela od Eliksirów – wypił na
raz dwie szklanki alkoholu i po tym padł nieprzytomny na ziemię. Tymczasem
Blaise Zabini wypatrywał swojego ulubieńca w tłumie i kiedy zobaczył, że
Charlie Weasley OŚMIELA się rozmawiać z Lee Jordanem, wycelował różdżką w
przyjaciela braci Weasley i powiedział:
–
Av…
Jednak
niedane mu było dokończyć, bo Charlie złapał go z udawanym śmiechem za szatę i
odciągnął na bok.
Impreza
niewątpliwie nie należała do najspokojniejszych i najnormalniejszych! Ale
najgorsze miało się zdarzyć dopiero rano – kiedy wszyscy skacowani mieli obudzić
się w takich konfiguracjach, o jakich nie śniło się samemu Merlinowi!
–
Jestem tak pijany, że nie wiem, gdzie jest moje łóżko – odparł zmarnowany Fred,
kiedy usiłował wejść na górę.
–
Jestem tak pijana, że jak pójdę do radia, to nadal będę pijana – odparła
Sophie.
–
Jestem tak pijany, że nie wiem, gdzie jest toaleta.
–
Jestem tak pijana, że wydaje mi się, że widzę cię podwójnie!
–
Ej, ja tesz tutaj jestfem! – zawołał George.
–
Dobra… Jestem tak pijana, że zapomniałam, że masz brata bliźniaka!
W
trójkę weszli – a w zasadzie doczłapali – do salonu.
–
Ale nie jestem tak pijana, żeby... – Sophie podeszła do Freda i zaczęła szeptać mu coś do ucha, co wprowadziło go w iście szampański nastrój!
–
Przestańcie… Angelina nie przyjechała… Straciłem seeens swojego życia! – nagle wyjęczał bardzo pijanym głosem George. Fred i Sophie popatrzyli na niego – George zawiesił głową i gibał się na różne strony.
Nagle Sophie odeszła od Freda i popatrzyła na George'a – wyrwała mu z ręki butelkę z Ognistą Whisky i wzięła sążnistego łyka. Bacznie zaczęła przyglądać się bliźniakom, chociaż była tak pijana, że stanowiło to dla niej nie lada wyzwanie – zwróciła uwagę na to, że obydwaj mają szerokie ramiona i są świetnie zbudowani, i tacy przystojni...
–
W sumie... Jestem tak pijana, że mam ochotę na was obydwu! – wymruczała niespodziewanie, a Weasleyowie popatrzyli na nią nieprzytomnie.Nagle Sophie odeszła od Freda i popatrzyła na George'a – wyrwała mu z ręki butelkę z Ognistą Whisky i wzięła sążnistego łyka. Bacznie zaczęła przyglądać się bliźniakom, chociaż była tak pijana, że stanowiło to dla niej nie lada wyzwanie – zwróciła uwagę na to, że obydwaj mają szerokie ramiona i są świetnie zbudowani, i tacy przystojni...
– Mowy nie ma! Nie, nie, nie! Nie podzielę się tobą! – powiedział stanowczo Fred, kładąc rękę na jej ramieniu.
–
Tsemu Fred, mówiłeś, że jest fhantastyczna w łóżku! – zawołał z pretensją w
głosie George, któremu ten pomysł nagle bardzo się spodobał – chociaż nawet nie wiedział czemu.
– Naprawdę tak mówił? Ale to słodkie! – zawołała Sophie, chociaż normalne za podobny komentarz raczej miałaby ochotę zamordować swojego chłopaka. – No Fred, zgódź się! Będzie fajnie! – powiedziała nieskładnie i uwiesiła mu się na szyi.
– Naprawdę tak mówił? Ale to słodkie! – zawołała Sophie, chociaż normalne za podobny komentarz raczej miałaby ochotę zamordować swojego chłopaka. – No Fred, zgódź się! Będzie fajnie! – powiedziała nieskładnie i uwiesiła mu się na szyi.
– No nie wiem. – Fred przystanął i próbował pomyśleć. Nie, nie udało mu się pomyśleć.
W zasadzie ledwo udawało mu się ustać, bo wszystko wokół wirowało. Ciężko westchnął i wyrwał z rąk Sophii butelkę Ognistej – wziął łyka i odstawił ją na bok. Jednak trunek bynajmniej jego umysłu nie rozjaśnił – teraz czuł tylko, że jest mu niedobrze i ma niewątpliwie ochotę na seks, a jakiekolwiek myśli nie zatrzymywały się w jego głowie. Nagle
chwycił Sophie i – wyjątkowo agresywnie – pocałował ją. Widząc w tle George'a, który przyglądał im się z zazdrością, niespodziewanie przysunął Meyers do swojego brata. George’owi wydawało się już, że Sophie chyba też ma bliźniaczkę
i próbował chwycić powietrze w ręce, po czym wystawił język w eter, ale
dziewczyna sprowadziła go na właściwy tor, złapała za szatę i przyciągnęła do
siebie – całowali się przez dobrą minutę, a Fred przyglądał im się, ledwo utrzymując pion – jego dziewczyna i brat wyglądali dla niego jak rozmyta plama. Wreszcie odciągnął Meyers i zaniósł ją na łóżko.
Dziewczyna
momentalnie zrzuciła z siebie szatę i oparła się o poduszki. Pokój wirował tak mocno, że musiała trzymać się oparcia, żeby nie spaść z łóżka.
–
Zazwyczaj się tak szybko nie rozbierasz! – powiedział Fred, chociaż nikt nie zrozumiał tego, co wybełkotał. Sam błyskawicznie zaczął rozpinać guziki. George upadł twarzą w poduszkę, jednak Fred –
jak na dobrego brata przystało – zaczął pomagać mu w zdejmowaniu ubrań, a przynajmniej odzieży wierzchniej!
–
Masz fhantastyczne ciało! – Czknął George, który czołgał się po łóżku. Patrzył na dziewczynę swojego brata i przybliżył się do niej – wreszcie dopełzał do jej lewego boku i zatrzymał wzrok na jej nogach. Fred usiadł
z drugiej strony i złapał ją za kolano. Sophie objęła na raz obydwu Weasleyów, aż w końcu odwróciła twarz w stronę Freda i pocałowała go. Kiedy całowała George’a, Fred
trzymał ją mocno za włosy, a kiedy zbliżała się znowu do Freda, George – nie wiadomo
czy przez alkohol, czy przez całą niecodzienność tej sytuacji – nieporadnie
gładził jej ramię.
–
Ja będę pieeeelwszy! – Fred zerwał się z łóżka po kilku minutach.
–
To ja posfedze – wybełkotał George.
–
W ogóle nie MYSFLICIE! Nicf a nicf! – krzyknęła Sophie i założyła rękę na rękę,
co - biorąc pod uwagę, że nie miała stanika – przyciągnęło spojrzenie obydwu
Weasleyów.
–
Ale o tcym? – spytał Fred, któremu język też już zaczął się plątać i jeszcze
intensywniej wbił wzrok w biust Sophie. Wydawało mu się, że wokół niego
wybuchają fajerwerki.
–
Fred, skupfff się! Przeciesz moszzecie to robppić jednocześnie! – zawołała
Sophie, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
–
Anfo tak, nie pomysflałem, ale ze mnie debil! – odparł Fred, kręcąc głową z zażenowania
nad własną głupotą.
–
No straszni z nas idioci! – powiedział George, wyjątkowo nie bełkocząc, i – co
prawda z trudem – ale w końcu wstał i jedną ręką oparł się o łóżko.
–
Dobra Sophie… – mruknął jeden z Weasleyów, kładąc rękę na jej plecach.
–
Koniec gadania!
Usłyszała
za sobą, ale – cóż – nie miała już szansy dowiedzieć się, kto wypowiedział
które zdanie, bo oba głosy zlały się w jeden.
W następnym rozdziale:
CZY DOSZŁO DO TRÓJKĄTA?
CZY MALFOY POSTANOWIŁ ZMIENIĆ WIZERUNEK?
CO TO ZA IMPREZA BEZ PROFESORA?
CZY KIEDYKOLWIEK BLAISE WYTRZEŹWIEJE?
CZY KIEDYKOLWIEK DUSZA KURTA COBAINA ZAZNA SPOKOJU?
CZY MOŻE BYĆ JESZCZE GORZEJ?
Na te i na wiele więcej pytań znajdziecie odpowiedzi już w następnym rozdziale, który zostanie opublikowany 18 grudnia – wyjaśnienie i trochę przesłodzonego gadania znajdziecie poniżej!
Tak oto kończymy TOM PIERWSZY. Mamy nadzieję, że Was nie zdemoralizowałyśmy! Tom drugi rozpocznie się
oficjalnie 18 grudnia – natomiast 11 grudnia mamy dla Was minidodatek pod
roboczym tytułem Blaise Zabini ocenia!
Mamy nadzieję, że Wam się spodoba!
Z tej okazji dziękujemy także wszystkim za komentarze – od początku bloga jest
ich naprawdę dużo, więc trudno tutaj wyróżnić wszystkie osoby z nicków – ale dziękujemy
Nexusy Kasai za to, że jest z nami od początku i komentuje skrupulatnie każdy rozdział. Dziękujemy też wszystkim innym komentatorom! Jesteście wspaniali! A nawet dziękujemy za
wiadomą dyskusję pod pierwszymi wpisami – sprawiła nam dużo niezdrowej
przyjemności!
Tom drugi będzie miał więcej rozdziałów i czeka Was
PRAWDZIWA KARUZELA ŚMIECHU – a może raczej absurdu lub obrzydzenia?! Kto wie?! Jeśli lubicie horrory, to na pewno przypadnie Wam do gustu!
Zachęcamy do komentowania – wiemy, że nie zawsze jest czas, nie zawsze jest
ochota, ale myślimy, że warto wyrazić zdanie, jeśli czytacie – szczególnie że nie wykluczamy, że coś zmienimy, jeśli
czyjaś uwaga będzie konstruktywna. Ciekawi nas, czy odpowiada Wam np. dzień publikacji i czy długość rozdziałów jest w porządku (zaznaczę od razu, że myślimy o krótszych rozdziałach – nie dłuższych)? Co was wkurza, co Wam się podoba? Czy chcielibyście poczytać o jakichś konkretnych paringach, motywach? Jakieś sugestie – mniej seksu, więcej Quidditcha?! Naprawdę chętnie Was wysłuchamy! Także proszę KOMENTOWAĆ!
Nie chcemy być też niemiłe (dobrze, Boom chce być niemiła), ale myślę, że jednozdaniowe komentarze (w stylu „Cudny rozdział, czekam do piątku!!!!111one” wywołują u mnie napad agresji i mogę zacząć gryźć! - Boom) można sobie odpuścić. Nasze rozdziały są długie – i jeśli ktoś wyraża taką opinię, jakby nie przeczytał ani jednego zdania, to czujemy się trochę zignorowane. Zatem już lepiej nic nie piszcie, skoro nie macie nic ciekawego do przekazania.
Nie chcemy być też niemiłe (dobrze, Boom chce być niemiła), ale myślę, że jednozdaniowe komentarze (w stylu „Cudny rozdział, czekam do piątku!!!!111one” wywołują u mnie napad agresji i mogę zacząć gryźć! - Boom) można sobie odpuścić. Nasze rozdziały są długie – i jeśli ktoś wyraża taką opinię, jakby nie przeczytał ani jednego zdania, to czujemy się trochę zignorowane. Zatem już lepiej nic nie piszcie, skoro nie macie nic ciekawego do przekazania.
Bądźcie z nami!
Pozdrawiamy
Boom Boom & Rich B.
Aaaaawww!!! ❤ znów genialne 😚... Kicham tego fanfika... Czekam i na dodatek i na tom drugi 😍 18 grudnia mamy wycieczkę... Będzie co robić w autokarze 😘 powodzenia i duuuzo mikołajkowej weny 🎄💋
OdpowiedzUsuńKońcówka mi się wcale nie podobała, ale nie dlatego, że były seksy, a... Nie xD
OdpowiedzUsuńAle rozdział był fajny i ciekawy. Całość przeczytałam na jednym wdechu i znowu się skończył. O tyle dobrze, że na urodzinki dostałam taki cudny prezencik w formie tego rozdzialiku ^^
No, impreza bez profesora, to jak chleb bez masła, a impra bez Snape'a i Dumbledore'a, to już w ogóle ryba bez wody i człowiek bez powietrza! Jak mogło by ich zabraknąć, no jak, ja się pytam?
Ta, Snape to ma życie xD Musi odwalać robotę za Malfoy'a, szukać jakichś dzieciaków i na dodatek zajmować się problemami skórnymi Voldemorta i innymi Greybecka (chyba jego, nie) xD Bardzo ciekawe życie.
Pozdrawiam.
~Nexusy K.
PS Dziękuję za podziękowania xD Ja tu będę cały czas do samego końca i jeszcze dłużej i KAŻDY rozdzialik skomentuję.
Ale właściwie to jestem ciekawa czemu Ci się końcówka nie spodobała. Rozwiń swą myśl!
UsuńBoom Boom
To już koniec? Niby pierwszej części, ale zawsze. Z drugiej strony aż się boję, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńCzego więcej? To tak... Kotów. Ja chcę Jezioro Łabędzie! I w sumie chciałabym zobaczyć jak Judith gra w Quidditcha. Bardzo.
Z każdym zdaniem/rozdziałem byłam bardziej ciekawa, jak bardzo absurdalne to to może być. Za każdym razem zaskakiwałyście mnie coraz bardziej. Już nawet nie przeszkadzało mi, że tak dobrze znane mi postacie są wykorzystywane czasami w tak zły sposób.
Jak już zorganizowałyście ten mini koncert życzeń, to tak: rozdziały częściej, jak najdłuższe i jak najwięcej bliźniaków/kotów. Bohaterki, chociaż nie ukrywam, że miałam pewne obawy, bardzo mi się podobają. Potter, chociaż go mało, to genialny xD. Snape, chociaż UMYŁ WŁOSY, wciąż jest snajpowaty pomimo waszych zabiegów (albo zabiegów Sophii). Charlie, chociaż wydaje się niezbyt zadowolony, w końcu dostał czas dla siebie. Zabini, chociaż prawie cały czas pijany, jest coraz bardziej absurdalny!
Komentarz mój drugi, ale czytam wszystko! Na telefonie, a tam nawet polskich znaków brak, więc słabo komentować. Mam nadzieję, że mimo to komentarz warty uwagi i coś sensownego udało mi się napisać :D
Pozdrawiam!
Sherbe
Nic dziwnego, że się boisz. Też bym się bała!
UsuńDziękujemy za komentarz i bez obaw - tutaj raczej nie jesteśmy gramatycznymi nazistkami, więc brak polskich znaków nas jakoś bardzo nie boli w komentarzach. Po prostu lubimy komentarze z treścią - a Twój niewątpliwie taki jest.
Cześć Twoich życzeń jest spełniona w dalszych rozdziałach, a co do bohaterów wydaje mi się, że niektórzy są dosyć kanoniczni, a innych trochę celowo podkoloryzowałyśmy. Jednak przyznaję, że poziom absurdu może czasami szokować ^^. Niestety w tej kwestii nie mogę obiecać poprawy! Może na siódmym roku będzie trochę normalniej - o ile ktoś z nami tyle wytrzyma!
Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze skomentujesz!
Rich B.
Dla mnie nie musi być normalniej. I nie nienawidzę Charliego!
UsuńPostaram się komentować częściej... (czy ja tego nie pisałam w poprzednim komentarzu? o.O)
Ach, noi postać z mojego awataru się pojawiła :D
Pozdrawiam raz jeszcze!
Sherbe
Pod ostatnim rozdziałem się nie wypowiedziałam, więc teraz to nadrobię.
OdpowiedzUsuńCóż mogę napisać... Hm, odnoszę wrażenie, że ten rozdział jest jakiś krótszy niż wcześniejsze (a może to kwestia tego, że czytając, nie czuję kompletnie upływu czasu). Mile mnie zaskoczyło wprowadzenie postaci Luny i jeśli mogłabym coś tutaj zasugerować, to właśnie częstsze pojawianie się panny Lovegood. Luna to postać, która nawet w świecie HP uchodziła za tę pokręconą, więc chętnie zobaczyłabym ją w waszym wydaniu. Neville jako ten-który-zawsze-musi-wysadzić-coś-w-powietrze też mile widziany.
Może wymienię w punktach to, co częściej chciałabym widzieć w kolejnych rozdziałach:
1. Rozbuchane ego Pottera! Brakowało go od czasów „Weekendu Grozy”. Więcej, powiadam!
2. Subtelne wtrącenia o wydarzeniach, których nie obserwujemy w opowiadaniu (Blaise o wizytach u Albusa – czytając to, musiałam na chwilę przerwać, otrząsnąć się psychicznie i dopiero wtedy wrócić do czytania).
3. Jak na mój gust mniej seksów. A jak już to subtelniej. Jakoś idea George-Sophie-Fred niezbyt mnie urzekła, ale jak kto lubi.
4. Nieprzesłodzony związek Draco i Judith (wciąż nie wiem, co ich razem trzyma, ale to chyba wina kotów). Podoba mi się, że nie poszłyście w kierunku dramatów/miłosnych wyznań, bo nie wiem czy dałabym radę czytać o rozterkach miłosnych Malfoya (chociaż przyznaję, że kminy Judith, czy woli spać z kotami czy Draco mogłyby być na swój sposób... interesujące).
5. Pan Wąsik! Mój ulubiony bohater. Chętnie zobaczyłabym jakąś jego podobiznę w formie rysunku/zdjęcia z internetów, bo szczerze mówiąc, nie jestem wybitną fanką kotów, więc jak dla mnie wszystkie wyglądają tak samo – kotowato.
6. Jakby się jeszcze raz pojawił Kurt Cobain to bym chyba padła ze szczęścia <3 Mógłby zamieszkać w Hogwarcie i w czasie uczty grać na gitarze, smęcąc na życie.
7. Dalszy rozwój kariery dziennikarskiej Sophie – to naprawdę dobry wątek, Sophie idealnie się w tym sprawdza.
8. Więcej Blaise'a jako mentora życiowego. Jego rozterki miłosne średnio mnie interesują (chociaż zaczęłam tolerować Charliego, o dziwo), ale mógłby zacząć filozofować. Filozofia wg pijanego Blaise'a to rzecz godna opaczenia.
9. Więcej wyjebanizmu-na-życie Judith. Brakuje mi tego, koty przyćmiły jej umysł.
Chyba tyle. Jak do tej pory mi się podoba i chociaż niektóre fragmenty (SnapexMinerwa, BlaisexAlbus) przysporzyły kolejnych skaz na mojej psychice, to jestem masochistką i będę czytać dalej. Mam nadzieję, że wraz z kolejnym tomem będzie tylko więcej niszczenia psychiki. I to tyle. Postaram się komentować.
O, i jeszcze jedno:
Cudny rozdział, czekam do piątku!!!!111oneoneone
Pozdrawiam,
T.
Na wstępie – dziękujemy za komentarz! Zawsze nam miło się czyta wyczerpujące i długie wiadomości!
UsuńRzeczywiście, rozdział jest nieznacznie krótszy (o jakieś dwie strony w wordzie – i od tego czasu zamierzamy robić właśnie rozdziały o takiej długości). Luny trochę będzie, podobnie jak Pottera (jego ego również się pojawi), aczkolwiek dalej nie będą to jedne z głównych postaci. Dla Neville'a mamy małe zadanie specjalne, ale to dopiero za kilka tygodni! :)
Do wątku George-Sophie-Fred – nie będzie żadnego trójkąta miłosnego i na tym epizodzie ta przygoda się zakończy, ale oczywiście nasi bohaterowie nie zapomną o swoim czynie i trochę się to odbije na nich!
Związek Dracona i Judith nie będzie przesłodzony, po prostu nie pasuje to do charakteru naszych postaci, ale możemy zapowiedzieć, że mała drama wkradnie się w ich relacje.
Oj, Blaise'a będzie dużo! I będzie dużo o jego podejściu do życia i śmierci... Ale o tym dowiecie się już niedługo!
Seksy będą, lecz już bardziej w podtekstach lub w inny sposób "ukryte". Nie planujemy opisywać stosunków i chociaż będzie to subtelniej opisane, nie możemy obiecać, że nie będziemy psuć psychiki. Przykro nam. Chociaż nie... Mi nie jest! *zły śmiech szaleńca*
Pana Wąsika z chęcią narysuję jak tylko znajdę chwilę wolnego! Dzięki za podsunięcie pomysłu, jest naprawdę genialny!
Strasznie dużo spojlerów rzuciłam, mam nadzieję, że zachęci Cię to do czytania kolejnych rozdziałów, gdyż drugi tom to będzie WYBUCHOWA MIESZANKA. Pierwszy tom to ledwo 10% absurdu, jaki znajdzie się w kolejnym.
Pozdrawiam
Boom Boom
Tak jak napisała Boom - ja też dodam, że większość z Twoich życzeń się spełnia.
UsuńCo do Sophie-George-Fred – w sumie chyba chciałabym to jakoś wytłumaczyć, bo widzę, że większość czytelników nie jest zachwycona i odczytała tę scenę jako „seksy”. Ja się nie zgodzę - to nie jest scena jakiegoś wyuzdanego seksu i w ogóle nie uznaję tego pomysłu za zbędny. Bardziej w tej scenie zależało nam na oddaniu, jak do tego doszło i że wszyscy w sumie na to zgodę wyrazili - zresztą patrząc, jakie pomysły mają bliźniacy w kanonie (np. Przysięga wieczysta), to wcale idea trójkąta pod wpływem nie wydaje mi się nierealna. Ten trójkąt też ma jakoś ukazać ich charakter z innej strony - że Weasleyowie oprócz tego że tryskają optymizmem itd., to bywają lekkomyślni, nieodpowiedzialni, są zdolni do robienia okropnych rzeczy i że w zasadzie ich relacja jest dla nich ważniejsza niż relacja z postronnymi osobami. Ja bym ich obwiniała za tę sytuację - Sophie w końcu jest od nich o dwa lata młodsza. Ale ten wątek się wyjaśni dalej, więc nie będę spoilerować jeszcze bardziej - ale nie pójdzie w stronę jakiegoś trójkąta miłosnego. George nie był, nie jest i nie będzie zakochany w Sophie.
Niektóre wątki też odejdą na bok, ale do nich powrócimy - np. dziennikarstwo.
Nie mamy zamiaru tworzyć przesłodzonych scen, ale wyznania czy dramy się pojawią - nadal utrzymane w konwencji ficka, czyli nie całkiem na poważnie, ale szczerze - nie wyobrażam sobie wątków miłosnych bez wyznań miłosnych, mimo całego absurdu nie chcemy tworzyć wizji związków opartych tylko na seksie. Pomijając, że jestem autorką xd ja odnoszę wrażenie, że Malfoy na razie nie jest tak zaangażowany w związek z Judith jak ona, a z kolei Fred traktuje Sophie na razie lekko i przedmiotowo. Z kolei w przypadku Blaise'a trudno mówić o jakichkolwiek uczuciach, bo jest socjopatą.
Co do zniesmaczających wtrąceń - cóż, wydaje mi się, że od początku istnienia opowiadania takich wtrąceń było sporo - nie wiem, czy np. większość czytelników przeoczyła scenę z Nottem i Zabinim czy wiele niesmacznych komentarzy z Malfoyem w roli głównej. Jednak te wtrącenia pozostaną nieistotne dla dalszego rozwoju ficka, ale nadal będą się pojawiać. A tutaj wcale nie jest powiedziane, co Blaise robił - nie wiem, czemu wszyscy pomyśleli o seksie, mnie na myśl raczej by przyszły tortury albo jakiś wymyślny szantaż. W tym zdaniu może ukrywać się wszystko. Poza tym Zabini w naszym opowiadaniu jest psychopatą - niektóre sceny z nim były zabawne, ale Blaise to bohater, który posuwa się do wszystkiego, żeby zdobyć to, czego chce – i będzie robił jeszcze gorsze rzeczy.
Zresztą niektórzy w ankiecie zagłosowali na Dumble'a - nie wiążemy z tych planów, ale nie sądziłam, że po tym kogoś jedno zdanie może obrzydzić.
Pojawi się jedna bardzo kontrowersyjna scena, która nie zawiera szczegółowych opisów - jednak ostrzegam, że może razić.
Ale mimo wszystko mam nadzieję, że nasi czytelnicy nas nie opuszczą! Jakby Was coś raziło - piszcie śmiało. Mamy co prawda z 8 rozdziałów już z szóstego roku i tam raczej nie wprowadzimy zmian, ale możemy w dalszej części ficka starać się omijać drażliwe tematy.
Pozdrawiam - i nie płacimy za psychoterapeutów!
Rich B.
Od razu na początku pozwolę sobie na: DŻIZYS KURWA JA PIERDOLĘ. Dziękuję, przepraszam za to ale musiałam xD Więc no jak zwykle prawie się zmoczyłam ze śmiechu. Kocham Was za Blaise'a za Snape'a... Oni są po prostu idealni! MOJE CHŁOPAKI! Bez nich impreza nie ma sensu xD Boże, dlaczego Sophie jest takim nieogarem, i czemu Malfoy musi być taki cudowny xD CO SIĘ STAŁO Z MOPSEM?! GDZIE JEST MOPS?! I czy tylko ja się oplułam jak Moody spadł z dachu? I kwintesencja: dlaczego te najgłupsze i najokrutniejsze no i najdziwniejsze akcje tych kochanych porąbów bawia mnie najbardziej? Jak to czytam to rechoczę jak idiotka nad jednym zdaniem, zawsze ten fik mi poprawia humor <3 Szkoda, że do 18 i 11 grudnia jeszcze trochę czasu bo nie wiem jak ja bez tego rozweselacza wytrzymam ;-; Uwielbiam Was xD Czekam, czekam niecierpliwie na Tom 2 i dodatek. I BŁAGAM o odpowiedź: gdzie. jest. MOPS. Crabbe i Goyle się pewnie zamartwiają na śmierć :( Pozdrawiam moje geniuszki :3
OdpowiedzUsuńDZH ❤
Nie chcę zostać zlinczowana, ale moim zdaniem jest za dużo kotów. A poza tym to wszystko jest okej, długość rozdziałów i data publikacji odpowiada :)
OdpowiedzUsuńTAK, POWYBIJAMY WSZYSTKIE KOTY! TO WSZYSTKO WINA BOOM, KTÓRA JEST BIBLIOTEKARKĄ I STARĄ PANNĄ (ja tylko stara panną)!
UsuńA tak na serio, to tylko najtwardszy zawodnik pozostanie na kocim ringu!
Rich B.
A ja tak dyskretnie szepnę, że czekam na dalszy rozwój zdarzeń z Kurtem, bo łoesu!, łobożesz!, padłam i nie zamierzam wstawać. To genialny pomysł, który aż się prosi, by coś z nim dalej wykorzystać. Skoro już udało się zdobyć jego ducha... *-*
OdpowiedzUsuńPoza tym - co z dodatkiem, o którym była mowa? Być może jestem superślepotą albo mobilna wersja zwyczajnie nie wyświetla, ale mocno-mocno-mocno chciałabym przeczytać.
To właściwie mój pierwszy komentarz, choć czytam od początku, więc powinien być dłuższy, ale mój własny zwierz domaga się wyjścia na dwór - tak, kot... tak, na szelkach... ^^" - więc będzie skromnie.
C.
Możliwe, że Kurt jeszcze się pojawi, ale tylko w drobnych epizodach i niezbyt często.
UsuńTak jak pisałyśmy w wytłumaczeniu z dnia 11.12 - nie opublikowałyśmy dodatku, ponieważ nie dałyśmy rady i nie podobał się nam, a nie chcemy schodzić z poziomu (chociaż chyba niżej się już nie da, HEHEHE). Aczkolwiek planujemy do niego kiedyś wrócić.
Pozdrowienia dla Ciebie i kota!
Boom Boom